One Shot

Z dedykacją dla @KateG277. Dziękuję za to, że jesteś od samego początku! xx.


Duży hotelowy pokój. Brunetka stała i od godziny wybierała odpowiedni strój, w którym pójdzie na koncert. Była bardzo podekscytowana, ponieważ był to pierwszy koncert jej idola w jej ojczystym kraju. Musiała wyglądać perfekcyjnie. Chciała koniecznie zapamiętać ten dzień, jako bardzo wyjątkowy. Nie wiedziała jeszcze, że ten dzień zmieni jej życie o sto-osiemdziesiąt stopni.

- Kasia! – krzyknęła do niej przyjaciółka – Jeżeli przez tyle czasu będziesz wybierać to ubranie, to nigdy nie dojedziemy na ten koncert na czas!

- Już... – jęknęła brunetka – Co powiesz na to? – spytała i okręciła się wokół własnej osi pokazując przyjaciółce dokładnie strój. Była ubrana w czarne, obcisłe spodnie i białą bokserkę. Na niej miała rozpiętą granatową koszulę, a ciemne włosy upięte miała w niedbałego koka tak, że kilka niesfornych kosmyków plątało się dookoła. Mimo ‘nieładu’ dodawało jej to uroku i oryginalności. Nie było idealne i w zupełności oddawało jej potrzepaną naturę. Na nogi założyła całe czarne conversy i widząc potakiwanie przyjaciółki i wystawiony kciuk w górę, chwyciła kluczyki od samochodu i komórkę i wyszła z hotelowego pokoju dokładnie go zamykając.

Mogła ubrać sukienkę, wymalować się, włożyć niebotycznie wysokie szpilki, które wydłużyłyby jej zgrabne nogi, ale nienawidziła tego. Ceniła wygodę i swobodę. Nie chciała być kimś, kim nie jest. Nie próbowała za wszelką cenę zmienić tego jaka jest. Chciała być po prostu sobą i za to ludzie ją uwielbiali. Była prawdziwa.

Marzyła o tym koncercie od długiego czasu. Była wielką fanką Ed’a i uwielbiała jego twórczość.  Nigdy nie wierzyła, że będzie na jego koncercie i właśnie dziś miało spełnić się jej największe marzenie.

Jechały samochodem po ciemnych już ulicach Wrocławia. Jedyne światło dawały latarnie ustawione w takich samych odległościach przy drodze. Jedynymi dźwiękami, były piosenki lecące cicho w radiu i cicho brzęcząca klimatyzacja. Jechały w ciszy i myśli obu krążyły wokół coraz większymi krokami zbliżającego się koncertu.

W końcu dojechały. Kasia zaparkowała samochód na dużym parkingu, który pomimo swojej wielkości zapchany był samochodami. Dziewczyny poszły pod budynek i stanęły w dość długiej kolejce, która co chwilę, mozolnie ruszała się do przodu. Brunetka mimo, że była tu, nadal nie mogła dopuścić do siebie tej myśli, że zaraz stanie pod sceną i zobaczy swojego ulubionego piosenkarza. Że usłyszy na żywo jego piękny niczym nie zmącony głos. Nie mogło to do niej dotrzeć.

Była tak zamyślona nad tym, co zaraz się wydarzy, że nie zauważyła kiedy kolejka z ponad stu osób przed nią, zmniejszyła się i już teraz ochroniarz prosił o jej bilet. Wyrwana z zamyśleń dziewczyna zaczęła nerwowo szukać biletu, i gdy tylko go znalazła podała go ochroniarzowi. Mężczyzna otworzył barierkę i wpuścił Kasię, życząc jej miłej zabawy. Zaraz po niej weszła jej przyjaciółka i razem poszły zająć sobie miejsca pod samą sceną.

Na szczęście były na tyle mądre, że przyjechały o wiele wcześniej i pozwoliło im to mieć najlepsze miejsca, zaraz pod samą sceną. Niestety minusem, było to, że teraz musiały długo czekać, a w tym wypadku czas dłużył im się niemiłosiernie.

- Myślisz, że na żywo jest tak samo przystojny jak na zdjęciach? – spytała Kasię przyjaciółka. Dziewczyna zamyśliła się na chwilę, po czym powiedziała:
- Myślę, że jest jeszcze przystojniejszy – posłała jej uśmiech.
- Nie mogę się doczekać, aż go zobaczymy – jęknęła Natalia – Ile jeszcze? – znów zwróciła się do przyjaciółki. Kasia popatrzyła na zegarek, znajdujący się na nadgarstku.
- Za pół godziny powinno się zacząć.
- Przytrzymaj mi to miejsce, zaraz wrócę – poprosiła blondynka.
- Jasne – Kasia rzuciła krótko, po czym Natalia wstała i poszła gdzieś.

Dziewczyna obserwowała uważnie scenę, po której co chwilę ktoś chodził przygotowując i poprawiając coś. Niby wszystko było gotowe, ale widocznie chcieli jeszcze to sprawdzić. I Bardzo dobrze... w końcu to ma być idealne, nieprawdaż? Takie wspomnienia zostają na zawsze i pewnie jeszcze nie raz, Kasia będzie opowiadać znajomym jak cudowny był ten koncert i jak świetnie się bawiła.

Natalia nie kazała długo na siebie czekać i już po chwili szła z wielkim uśmiechem na ustach w stronę przyjaciółki. Podniosła torbę, która leżała na jej miejscu i wygodnie się rozsiadła na swoim siedzeniu. Rozmawiały o wszystkim, tylko po to, żeby nie odczuwać tak czasu, który nadal się dłużył. Dla dziewczyn te pół godziny, których brakowało do koncertu były wiecznością.

Niespodziewanie po sali rozległ się głos osoby mówiącej do mikrofonu. Ale nie był to rudy piosenkarz, lecz jakiś Polak.
- Bardzo nam przykro, ale dzisiejszy koncert się nie odbędzie. Ed bardzo źle się czuje i nie da rady dla was dziś zaśpiewać. Wszyscy będą mogli się domagać zwrotu pieniędzy na bilety, lub wymiany na bilety na przyszły koncert Ed’a. Przepraszamy za utrudnienia. – powiedział po czym zszedł ze sceny i udał się za kulisy.

Kasia czuła się okropnie. Zdała sobie sprawę, że jej marzenie nigdy się nie spełni. Była tak blisko, tak cholernie blisko do tego, żeby w końcu się udało i żeby jej marzenie się spełniło. Jedno, głupie, małe marzenie i właśnie je szlag trafił.

- Jejku... tak mi przykro – powiedziała Natalia do przyjaciółki przytulając ją. Kasia nic nie robiła. Siedziała jak posąg i tępo wpatrywała się w bliżej nieokreślony punkt przed sobą. Tak jej na tym zależało... z jej oczu skapnęło kilka łez. Szybko je otarła i wstała gwałtownie z krzesła. Szybkim krokiem szła przed siebie po to, żeby tylko jak najszybciej stąd wyjść.

Prawie wybiegła z budynku i szła przed siebie. Natalia dogoniła ją i próbowała dotrzymać jej kroku. Doszły do samochodu. Kasia wsiadła za kierownicę a Natalia na miejsce pasażera i na nic nie czekając odpaliła silnik i odjechała z tego miejsca.

Czuła smutek. Tyle starań o zdobycie biletu na koncert. Tyle nadziei. Tyle przygotowań. Na nic. Na marne... Wielka szkoda.

Dziewczyny wróciły do hotelu, w którym roiło się od ludzi. Dziwne... wcześniej ich tutaj nie było. Przepchały się przez tłum i doszły do windy. Wyjechały na dziesiąte piętro wysokiego, luksusowego budynku. Metalowe drzwi windy się rozsunęły, tworząc przejście. Wychodząc z windy, dziewczyny minął wysoki, barczysty mężczyzna w stroju ochroniarza „Coś tu nie gra...” pomyślała Kasia i ruszyła przed siebie.

Dotarłszy do apartamentu, dziewczyna poszła się przebrać w swoje ulubione spodnie do biegania i top. Rozczesała swoje długie, ciemno-brązowe, lekko kręcone włosy i spięła je w wygodnego kucyka. Na nogi założyła sportowe buty i powiadamiając Natalię, wyszła pobiegać.

Zawsze uwielbiała ten sport. Dawał jej wytchnienie, chwilę samotności i naładowywał dodatkową energią. Szczególnie gdy była zła, smutna lub zdołowana, szła pobiegać. Wtedy po prostu zapominała. Czuła swobodę i lekkość. Czuła, że może wszystko.

Wdech, wydech. Równomierne tępo. Krok za krokiem. Oddech za oddechem. Wiatr, lekko owiewający jej spocone ciało. Ciche szelesty, jeżdżące samochody obok parku, starsi ludzie na spacerze. To wszystko ją otaczało, ale w żadnym stopniu nie przeszkadzało. Była zamknięta w swoim świecie, a tam panowała idealna, niczym nie zmącona cisza.

Właśnie zjeżdżał windą na dół. Chciał chwili wytchnienia, samotności. Gdy ciężkie, metalowe drzwi powoli się rozsunęły, naciągnął na swoją rudą czuprynę kaptur i niezauważony wymknął się z hotelu.

Było mu źle. Musiał odwołać swój koncert i zawiódł fanów, a tego nienawidził. Czuł się wtedy okropnie. Jak jakiś zdrajca. Niestety przed koncertem bardzo źle się czuł i miał ogromną chrypę, która uniemożliwiała mu śpiewanie. Pomimo ogólnego złego samopoczucia, świeże powietrze trochę pomogło jego bolącej głowie. Czuł się jak po dobrej imprezie. Przybity, ospały z bolącą głową. Każdy dźwięk, przyprawiał go o ból. Jakby ktoś wbijał mu szpilkę w głowę. Do tego fanki krzyczące coś w korytarzach... istna masakra.

Szedł tak po parku ze spuszczoną głową, żeby przypadkiem ktoś go nie zauważył. W końcu przez jakieś przypadkowe pokazanie się, fanki już wiedziały gdzie przebywał i który to był dokładnie hotel. Mogły być dosłownie wszędzie. Ed w czasie swojej kariery zdążył się przyzwyczaić, że lepiej na każdym kroku uważać i nie rzucać się w oczy bo fanki to chyba jedne z najlepszych tropicieli. Znajdą Cię zawsze i wszędzie.

Kasia biegła przed siebie nie zważając na nic. W głowie miała pustkę. Nie myślała o niczym, poza celem. Tak, cel był czymś w tym momencie najważniejszym. Zawsze biegając stawiała go sobie, a gdy go osiągnęła, była z siebie dumna. Noga za nogą. Oddech za oddechem. Wdech i wydech...  Jej serce biło o wiele szybszym rytmem, a gardło powoli zasychało, ale to nic. Jej to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie.

Skręciła w ścieżkę na skróty, żeby podwoić sobie dystans. Czuła się świetnie biegając i miała zamiar jak na razie nie kończyć. Przebiegła nieoświetloną ścieżką, wydeptaną przez ludzi, dzięki czemu znów znajdowała się niedaleko początku trasy.

Biegła dalej przed siebie, nie zważając na nic. Z nieba zaczęły spadać małe kropelki deszczu, które przy styczności z jej skórą, przyprawiały ją o śmieszne uczucie. W końcu była to styczność mocno rozgrzanej skóry dziewczyny z czymś o wiele bardziej zimnym. Jednak nie przeszkadzał jej nawet deszcz, który nadal padał.

Nagle nie wiadomo skąd, pod jej nogami znalazł się jakiś kamień. Kasia czuła, jak traci kontrole nad nogami i zaczyna spadać. Wywróciła się i mocno upadła na kolana, potem na dłonie. Najpierw nie czuła nic poza wściekłością „No bo kto do cholery kładzie kamień na alejce w parku?!” Jednak chwilę później poczuła mocny ból w kolanie.

Ed szedł długą alejką przed siebie, nie zważając na to co dzieje się dookoła. Z nieba zaczęły spadać zimne kropelki deszczu. Jednak jemu nie robiło to różnicy czy wróci do hotelu suchy czy mokry. Im dalej od tamtego miejsca tym lepiej. Jego zamyślenie i obojętność przerwał cichy jęk. Chłopak podniósł głowę i zobaczył wywróconą na asfalcie dziewczynę. Tylko co ona tam robi? „No raczej nie siedzi... Rusz dupę debilu i jej pomóż” W jego głowie rozniosły się słowa jego wewnętrznego głosu.

Podszedł do niej i spytał czy nic jej nie jest, podając rękę. „Tak, jesteś w Polsce i mówisz do polki po angielsku... powodzenia gościu!”. Ku jemu zdziwieniu dziewczyna mu odpowiedziała, również po angielsku – Chyba nic poważnego. Trochę kolano mnie boli. Dziewczyna odpowiadając mu podniosła głowę i Ed dopiero teraz mógł zobaczyć jak wgląda.

Jej brzoskwiniowa cera pasowała idealnie do ciemno-brązowych włosów. Malinowe usta i te przeszywające, oliwkowe oczy oprawione kruczoczarnymi, gęstymi rzęsami. Ed wpatrywał się uważnie w jej zdziwioną minę.

Dziewczyna usiadła i próbowała oglądnąć przez rozdarte spodnie ranę na kolanie, gdy ktoś do niej podszedł. Była przekonana o tym, że jest to mężczyzna, ponieważ spytał się jej swoim dźwięcznym głosem, czy nic jej nie jest. Dziewczyna odruchowo odpowiedziała i dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, że jej rozmówca mówił po angielsku, a ona odpowiedziała mu w tym samym języku.

Podniosła głowę i popatrzyła na mężczyznę, który stał naprzeciwko niej i podał jej rękę, żeby mogła wstać. Z pod czarnego kaptura jego bluzy wystawały rude włosy. Gdy zaczęła przetwarzać w swojej głowie, kto właśnie przed nią stoi i podaje ‘pomocną dłoń’ zaniemówiła i z szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w Ed’a.

- Emm.. wstajesz? – spytał nieco zdezorientowany chłopak. Dziewczyna dopiero wtedy zorientowała, że Ed nadal stoi z wyciągniętą ręką, a ona siedzi bez słowa i się w niego wpatruje. Poczuła jak jej policzki robią się gorące i wiedziała, że wygląda teraz z rumieńcami co najmniej śmiesznie. Ed myślał wręcz przeciwnie. Patrząc na dziewczynę, uważał, że wygląda uroczo z tymi rumieńcami.

Kasia podała Ed’owi rękę i ten pomógł jej wstać. Gdy stała, kolano jeszcze bardziej dawało o sobie znać pulsującym bólem i poczuła że dłonie ją pieką. Oglądnęła ręce i zauważyła, że ma pozdzieraną skórę i porozwalane całe dłonie. Spodnie na kolanie były rozdarte a na drugim całe brudne. „No to świetnie!” powiedziała w myślach oglądając ‘straty’.

Jednak patrząc na to z drugiej strony, były też pozytywy. Przed nią, stał Ed Sheeran we własnej osobie. Tak naprawdę, to do dziewczyny jeszcze zupełnie to nie dotarło, ale jakaś jej część, czuła się dziwnie skrępowana i zawstydzona. Tak... jej największy idol musiał ją poznać i oglądać w takich warunkach. Wrażenie musiała zrobić co najmniej fatalne.

Ed patrzył na to z zupełnie innej strony. Był zauroczony dziewczyną i wydawała mu się niezwykle interesująca, jak nie powiedzieć intrygująca. Na pewno go znała. To było pewne, a wywnioskował to z jej zaskoczonej miny, gdy go zobaczyła. Kasia podziękowała mu i zaczęła powoli kuśtykać w stronę hotelu. Ed nie mógł sobie pozwolić na takie przepuszczenie okazji. Skłamałby, gdyby powiedział, że dziewczyna mu się nie podobała.

- Poczekaj! Pomogę Ci przecież. Gdzie mieszkasz? – spytał Kasi podbiegając w jej stronę.

- W hotelu Grand Victoria* - powiedziała krótko dziewczyna. Nie mogła powiedzieć, że nie przydałaby się jej pomoc. Każdy krok sprawiał coraz większy ból w kolanie i była bardzo wdzięczna Ed’owi, gdy pomógł jej i chwycił ją w ten sposób, żeby nie musiała opierać całego ciężaru ciała na bolącej nodze.

- To bardzo dobrze się składa, bo ja też – Ed posłał jej szczery uśmiech. Szli nic nie mówiąc. Stało się to trochę irytujące. Jednak Kasia chciała powiedzieć bardzo dużo... chciała pytać, mówić, rozmawiać. Miała na to taką ochotę! Tylko nie wiedziała zupełnie jak zacząć.

- Tak właściwie, to co się stało? – spytał w końcu chłopak, przerywając panującą pomiędzy nimi niezręczną ciszę. Stwierdził, że lepiej jest porozmawiać o czymkolwiek niż iść w nieznośnej ciszy, a skoro brunetka umiała tak dobrze angielski, to chyba nie było problemu.

- Biegałam po parku i wywróciłam się – wyjaśniła krótko dziewczyna.

- Przepraszam, że spytam. Mogę?

- Jasne, że tak! – Kasia uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco.

- Czy Ty jesteś moją fanką? Pytam z ciekawości, bo miałem wrażenie, że wiesz kim jestem. I jak masz na imię?

- Tak. Mam na imię Kasia, ale mów do mnie Kate. To odpowiednik mojego imienia po angielsku i z pewnością, będzie Ci łatwiej.

- Byłaś dziś na koncercie... który się nie odbył...? – chłopak ostatnie zdanie powiedział trochę ciszej. Kasia odniosła wrażenie, że powiedział to jakby się tego wstydził.

- Cóż... byłam i nie ukrywam, że było mi smutno z powodu odwołania koncertu.

- Jejku... mam okropne wyrzuty sumienia. Źle się czułem przed koncertem i sama słyszysz jaką mam chrypkę. Rozumiesz... po prostu było to niemożliwe, żebym wystąpił – wyjaśnił chłopak patrząc na Kasię. Dziewczyna szła trochę zamyślona po czym powiedziała tylko ciche „Rozumiem”.

Szli tak powoli zbliżając się do hotelu. Przed budynkiem stał tłum fanów, którego Ed tak się obawiał. Gdyby tylko go zobaczyli, byłby zasypany pytaniami o odwołanie koncertu, prośbami o zdjęcie i autografy i innymi rzeczami. Patrząc na taką perspektywę, nie miał na to najmniejszej ochoty, wiedząc że Kasia ma problem z nogą a on sam źle się czuje postanowił jakoś ominąć tłum, tylko jak?

- Orientujesz się może, czy w tym hotelu jest jakieś tylne wejście? – spytał patrząc na brunetkę.

- Nie mam zielonego pojęcia. Może po prostu to sprawdźmy? – dziewczyna uśmiechnęła się.

Poszli razem robiąc jak największy łuk, w stronę ‘tyłów’ hotelu. Nie chcieli być zauważeni przez przypadek przez jakąś fankę. Okazało się, że do hotelu można wejść od zaplecza. Dogadali się z pracownikami, który byli bardzo pomocni i pomogli przejść Kasi i Ed’owi niezauważonym do wind dla pracowników i pozwolili im nimi jechać, zamiast normalną narażając ich na wszechobecne fanki.

Wyjechali na dziesiąte piętro i Ed odprowadził Kasię do jej pokoju. Po otwarciu drzwi przywitał ich głośny okrzyk Natalii.

- Kaśka? Nie uwierzysz co się stało! – krzyknęła rozentuzjazmowana i wbiegła z pokoju na korytarz – Bruno mi odpisał na twitterze! – pisnęła i dopiero wtedy zauważyła, że Kasia nie jest sama. Gdy zobaczyła kim jest jej towarzysz otworzyła szeroko oczy ze zdumienia i stała jak wryta w podłogę. Kasia zaśmiała się na ten widok, był on rzadkością.

- Cześć – przywitał się z nią Ed.

- Cz-cze-cześ-ć – wydukała zszokowana dziewczyna.

Ed zaprowadził Kasię do jej pokoju i spytał czy w czymś jeszcze może pomóc. Kasia powiedziała, że nie i pożegnała się z rudowłosym chłopakiem. Ed nie chciał, żeby było to ich pierwsze i ostatnie spotkanie. Lecz miał zamiar przebywać jeszcze jakiś czas w Polsce i zrobić drugi koncert, więc stwierdził, że jeszcze tu wpadnie.

- Co Ci się stało kobieto? – spytała Natalia brunetki oglądając jej obrażenia, gdy Ed wyszedł.

- Potknęłam się i wywróciłam – powiedziała krótko.

- Ale Ty masz szczęście Kaśka! Nawet jak się wywrócisz, to znajdziesz księcia na białym rumaku, który Cię uratuje. Ja też tak chce – jęknęła przyjaciółka.

- No to nie mnie odpisał na twitterze dzisiaj sam Bruno Mars! – Kasia wystawiła jej język – Pomożesz mi, czy będziesz tak stać i się szczerzyć?

Dzień później. Hotel Grand Victoria.


Kasię obudziły promienie słoneczne, bezczelnie przedzierające się przez szczeliny pomiędzy zasuniętymi, granatowymi zasłonami. Dziewczyna wstała z dużego, wygodnego, hotelowego łóżka i udała się pod prysznic. Letnia woda, lecąca mocnym strumieniem na jej ciało momentalnie ją odprężyła. Zapach różanego żelu pod prysznic unosił się w całej łazience, tworząc przyjemną atmosferę. Brunetka wyszła, owijając swoje ciało puszystym, białym ręcznikiem.

Ubrała się jak zwykle wygodnie. Rurki, zwykły podkoszulek i oczywiście Conversy. Ich nigdy nie mogło zabraknąć w jej ubiorze. Wprost je uwielbiała. Poszła do kuchni i zrobiła sobie i Natalii śniadanie. Blondynka jeszcze mocno spała „Pewnie jej się Bruno śnił...”.

Kasia przyrządziła Natalii na śniadanie wymyślone przez siebie łódeczki. Gdy śniadanie stało jeszcze w piekarniku, do kuchni przywędrowała zaspana blondynka. Wyglądała fatalnie. „Zapewne po wczorajszym piciu...” Przywitała się z Kasią krótkim „Cześć” i poszła prosto do lodówki, wyciągając z niej butelkę wody i popijając tabletki na ból głowy.

Dziewczyny zjadły przyrządzone przez brunetkę śniadanie. Kasia postanowiła, że pójdzie na zakupy, żeby uzupełnić zapasy. Zrobiła listę potrzebnych im rzeczy i udała się do sklepu. Wracając z kilkoma siatkami zakupów przez park, podziwiała piękno tegorocznej wiosny. Dookoła czuć było zapach kwitnącego bzu, który pozytywnie nastrajał dziewczynę.

Ed siedział na kocu rozłożonym w parku i tworzył. Po głowie chodziły mu słowa, które starał się ułożyć w całość. Po wczorajszym poznaniu Kasi, znajdowało się w nim mnóstwo nieodgadnionych uczuć i emocji, które przelewał na kartkę. Wszędzie dookoła widział miłość. Chłopak i dziewczyna wyznający sobie miłość, para staruszków trzymających się za ręce na spacerze, nawet ten unoszący się dookoła zapach bzu i innych kwiatów był słodki. Chłopak źle się z tym czuł, ponieważ otaczała go sama miłość, której nigdy nie doznał.

Nie wiedział co to jest prawdziwa miłość. Nie pojmował tego, jak zakochani w sobie ludzie są sobie oddani. Jednak w jakimś stopniu, po wczorajszym poznaniu nieznanej mu dotąd brunetki, czuł się dziwnie... Dziwnie pusty? Jakby brakowało mu jakiegoś puzla w układance, którą jest życie.

Wena go nie opuszczała i co chwilę dopisywał na swoją kartkę nowe słowa.

Settle down with me
Cover me up
Cuddle me in
Lie down with me
And hold me in your arms

And your heart's against my chest, your lips
Pressed to my neck
I'm falling for your eyes, but they don't know me yet
And with a feeling I'll forget, I'm in love now

Kiss me like you wanna be loved
You wanna be loved
You wanna be loved
This feels like falling in love
Falling in love
We're falling in love...

Brunetka szła alejkami parku, gdy zobaczyła siedzącego nieopodal Ed’a. Zaciekawiona podeszła do niego i witając się z nim spytała co robi. Chłopak powiedział, żeby usiadła i pokazał jej tekst piosenki, który chwilę później zaczął dla niej śpiewać. KLIK

Dziewczyna była zachwycona głosem rudowłosego i całą piosenką. Tekst tej piosenki przemawiał do niej, jak żadna inna. Był taki... nie wiedziała za bardzo jak go określić. Prawdziwy? Wzruszający? Na swój sposób, kochany? Wsłuchiwała się dokładnie w każde słowo i czuła się dziwnie szczęśliwa.

Chłopak w obecności Kasi czuł się w pewien sposób pełny. Jakby ta pustka, której jeszcze chwilę temu brakowało, została zapełniona obecnością dziewczyny. Jakby ona była jego lekarstwem na całe otaczające go zło. Tak... było to może głupie, w końcu prawie w ogóle się nie znali, ale tak czy siak, było to jak najbardziej wyjątkowe.

- Piękna – powiedziała posyłając chłopakowi najpiękniejszy uśmiech, na jaki było ją stać.

- Tak jak Ty – szepnął prawie niesłyszalnie, zanim pomyślał o tym co właśnie zrobił. Zmieszał się trochę i spytał tylko po to, żeby zmienić temat – Przychodzisz na dzisiejszy koncert?

- Jasne.

- Świetnie. Załatwię wam miejsca na VPI-ów – zaproponował Ed odkładając gitarę na bok – Mogę do was wpaść po koncercie?

- Myślę że tak. Powiadomię lepiej o tym Natalię, żeby znów nie była zdziwiona – brunetka się zaśmiała – Dobra, idę do hotelu bo miałam iść tylko na zakupy...

- Poczekaj chwilę – powiedział chłopak wstając, chowając gitarę do futerału i składając koc. Zawiesił gitarę na ramieniu, jak na dżentelmena przystało wziął Kasi siatki i poszedł razem z nią do hotelu. Dziś na szczęście fanki sobie odpuściły i nie stały już jednym wielkim tłumem pod głównym wejściem hotelu. Ed odprowadził Kasię pod same drzwi, pożegnał się i poszedł do siebie.

Sala koncertowa. Wieczór.

Dziewczyny siedziały na miejscach vip’owskich, tak jak obiecał im Ed. Stąd najlepiej było widać całą scenę. Ogólnie koncert był udany. Na końcu Ed zaśpiewał swoją nową piosenkę „Kiss Me”** z dedykacją dla dziewczyn, a szczególnie dla brunetki. Wszystkim zgromadzonym widocznie spodobał się nowy kawałek, ponieważ pod koniec nagrodzili go ogromnymi oklaskami i wiwatami.

Po koncercie dziewczyny pojechały do hotelu, oczekując na przyjście Ed’a. Natalia opowiadała Kasi o tym co napisał jej Bruno i jak zaczęli pisać ze sobą poza Twitterem. Dziewczyna była szczęśliwa z powodu szczęścia przyjaciółki. Ich rozmowę przerwało donośne pukanie do drzwi.

Kasia wstała i poszła otworzyć. Tak jak myślała, był to Ed. Brunetka zaprosiła go do środka i zaproponowała herbatę. Podczas gdy ona robiła napój dla wszystkich, Natalia wypytywała chłopaka o wszystko co nasunęło jej się na myśl.

- Ta nowa piosenka jest niesamowita! – powiedziała szczerze. Ed podziękował i wziął do ręki szklankę z przyniesioną przez Kasię herbatę – Tak w zasadzie, to jak udało Ci się ją tak szybko napisać? Kasia mi mówiła, że jak spotkała Cię rano, to dopiero zacząłeś ją pisać.

- Po pewnym zdarzeniu miałem przypływ weny... spotkałem kogoś, i przelałem swoje emocje na papier, tak to można powiedzieć – odpowiedział jej chłopak popijając gorący napój.

- Któż to jest taką szczęściarą? – Natalia drążyła temat.

- Kate – powiedział Ed, nie zdążając się ugryźć w język. „Kurde... Ty to zawsze najpierw mówisz potem myślisz!”. Po tym krótkim słowie dało się słyszeć odgłos rozbijanego szkła. Oczy obojga w momencie popatrzyły na źródło hałasu, którym okazała się brunetka, a raczej jej rozbita, leżąca na ziemi szklanka. Dziewczyna wpatrywała się ze zdziwieniem z rudowłosego, a Natalia orientując się, co przed chwilą usłyszała, głośno zagwizdała.

- To ja może zostawię was samych... tak... lepiej już pójdę – powiedziała mieszając się dziewczyna i wyszła z domu, zatrzaskując po sobie drzwi.

- Co... Ty?... Czy.. – brunetka zaczęła się jąkać. Ed wziął głęboki wdech i wydech, po czym podniósł głowę i zaczął się tłumaczyć.

- Tak... nie przesłyszałaś się – westchnął głęboko – Od samego początku, jak Cię poznałem spodobałaś mi się. A na początku nawet nie tylko spodobałaś, ale byłaś dla mnie bardzo intrygująca... Emocje i uczucia zaczęły trochę nie przytłaczać i przelałem wszystko na kartkę. Ta piosenka jest w całości nimi... moimi głupimi uczuciami.

- Czemu głupimi? – spytała w końcu dziewczyna – Czy nie wolno Ci się zakochać? Jeżeli chcesz wiedzieć, to ja wzdychałam do twoich zdjęć przez długi, długi czas... zawsze marzyłam o tym żeby Cię poznać i teraz moje marzenie się spełniło. A do tego Ty mi mówisz, ze coś do mnie czujesz...

- Czyli mogę liczyć na jakąś wspólną kolację? – spytał podekscytowany Ed.

- Tak– dziewczyna uśmiechnęła się.

- To świetnie. Niestety muszę już iść, ale rozumiem, że jesteśmy umówieni na jutro na 20? – chłopak puścił Kasi oczko.

- Z wielką chęcią – powiedziała brunetka i odprowadziła Ed’a do drzwi.

To był jeden z jej najszczęśliwszych dni. Na kolacji następnego dnia również było cudownie. Kasia zaczęła umawiać się z Ed’em i po jakimś czasie byli razem. W wakacje, Kasia pojechała do Ed’a do Anglii i została tam już... na zawsze.




*Nazwa hotelu wymyślona na potrzebę opowiadania
** Na potrzeby tego shota, napisałam, że Ed dopiero 'stworzył' tą piosenkę i że była ona o Kasi.

6 komentarzy:

  1. Kaśka, uważaj bo jadę do Ciebie do Wro! Słyszałam, że Ed u Was gra ;)
    Chociaż w sumie... czy muszę się wprowadzić do tego słynnego hotelu, żeby zacząć czatować z Bruno? Chyba nie... no ale przecież vipowskiego koncertu i autografów nie odpuszczę ;p
    Shot bardzo udany i nie mogę przestać szczerzyć się jak głupia :) Dziękuję bardzo za zrobienie ze mnie najlepszej przyjaciółki Kate i liczę na to, że jeszcze jakiegoś shot'a nam kiedyś opublikujesz ;)
    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie wiem... mnie się nadal wydaje, że ten shot mi nie wyszedł i jest beznadziejny...
      Trzy w jednym! Koncert, autografy i nowa 'miłość' tylko w hotegu Grand Victoria, zapraszamy! :D

      Usuń
    2. A jakaś zniżka dla biednych studentów będzie? Dopłacę resztę jak już tylko upoluję tego bogatego męża ;p

      Usuń
  2. Czekam! Mam już dla nas vipowskie bilety ;D Ed powiedział, że możesz sobie z nim zrobić zdjęcie ;)
    Skoro Natalia szczerzy się jak głupia to nie wiem co ja mam powiedzieć... Kurde jestem główną bohaterką czyjegoś opowiadania! To jest wręcz nierealne! Już chyba nikt nigdy nie zrobi mi takiej niespodzianki! Dziękuję bardzo!!! <3 A co do mojego opisu to wyszedł naprawdę nieźle ;) Większość się zgadza :)
    Jeszcze raz bardzo dziekuję!
    Całuję!
    Xx.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę u Ciebie jutro po egzaminie :)

      Usuń
    2. pff.. łaskawca :D
      Specjalnie sprawdzałam na fb i szukałam takiego zdjęcia, żeby było widać Twoje oczy, bo na każdym wyglądały inaczej xD Na początku wgl. myślałam że są niebieskie ;p
      Nie ma za co <3
      Całusy! xx

      Usuń