środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 12

Dedykuję ten rozdział @KateG277 i @natalia_gajo :)



To dziwne... Śnił mi się koszmar. Byłam w nim Ja i Dany. Stało się to co zawsze, tylko mocniej, boleśniej i mniej świadomie. I co najgorsze, koszmar trwał i trwał a w kulminacyjnym momencie się urwał. Nastała jedynie ciemność...
Otwarłam powoli oczy i zaatakowało mnie mocne światło i wszechobecna biel. To było aż przerażające. Pierwsza moja myśl „Czy ja w ogóle żyję?”.
Ta jasność, uderzyła z taką siłą, że przymknęłam oczy i zanim cokolwiek spostrzegłam, kilka razy zamrugałam powiekami, żeby przyzwyczaić oczy do wszystkiego wokoło.
Otwarłam je po raz kolejny, tym razem rozróżniając poszczególne rzeczy. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, albo raczej kto to stojący przy moim łóżku Harry. „Co on tu robi?”.
Zaczęłam się rozglądać po reszcie pomieszczenia, to nie był mój pokój ze ścianami w morskim kolorze... Wszystko tu było białe i sterylne. Czyste i prosto urządzone.
- Harry, co tutaj robisz? Gdzie ja jestem? – powiedziałam do chłopaka bacznie mnie obserwującego i dopiero teraz poczułam, że mówienie sprawia mi trudność. Miałam suche gardło i każdy dźwięk przeze mnie wydany, jeszcze bardziej je podrażniał. Chłopak wziął moją dłoń do swojej i zaczął gładzić ją po wierzchu. Moje ręce były tak zmarznięte i skostniałe. Jego delikatny, ciepły dotyk sprawiał, że przez moje ciało przechodził prąd.
- Nath... jesteś w szpitalu – powiedział powoli a przez moją głowę zaczynały przelatywać bolesne wspomnienia. Dany. Jego wściekłość. Jego ciosy. Jego agresja... to wcale nie był sen. Po moich policzkach, mimowolnie zaczęły spływać słone krople. Brunet oderwał na chwilę swoją ciepłą dłoń od mojej i wytarł łzy spływające po mojej twarzy.
Próbowałam podnieść się i usiąść na łóżku, jednak przeliczyłam się, ponieważ z każdym, choćby minimalnym ruchem, wiązał się przeszywający ból. Harry zauważył moją nieudolną próbę i pomógł mi usiąść, tym samym poprawiając mi poduszkę i pościel.
Siedzieliśmy tak w niczym krępującej ciszy. Ja wpatrywałam się tępo w bliżej nieokreślony punkt na białej ścianie przede mną, a Harry przyglądał się mi.
Gdy patrzyłam na niego widziałam w jego zielonych oczach troskę i chęć pomocy.
Przyszedł lekarz. Pytał, jak się czuję, zapisywał coś, przełączał na aparaturze, do której byłam przypięta i wyszedł. Nie mając co robić i żeby odpędzić się od niechcianych, bolesnych myśli rozmawiałam z Harrym. Co chwilę pytał się, czy czegoś nie potrzebuję, czy wszystko OK...
Był taki troskliwy i opiekuńczy.
- Właśnie nie powiedziałem Ci najważniejszego! – krzyknął uradowany chłopak.
- Mów.. – powiedziałam z uśmiechem.
- Dziś pani Montgomery wywiesiła wyniki ‘przesłuchań’ do musicalu. – powiedział podekscytowany – I zgadnij kto zgarnął główną rolę?
- Hmm... – udawałam że myślę – Ty? – chłopak nic nie odpowiedział, tylko wyszczerzył się triumfalnie. – A tak nawiasem mówiąc, co wystawiają?
- Romeo i Julię. I tu następuje ta lepsza część. Zgadnij kto gra Julię...
- Oświeć mnie Romeo – prychnęłam.
- Ty! – krzyknął a ja na to otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia.
- Serio? – powiedziałam nadal w szoku.
- Tak, a co nie cieszysz się? Będziemy grać zakochańców – pokiwał śmiesznie brwiami na co ja zaczęłam się śmiać. To nie był dobry pomysł, wraz ze śmiechem, pojawił się ostry, kłujący ból w brzuchu. Natychmiast na mojej twarzy pojawił się grymas i złapałam się za bolący brzuch. Przerażony chłopak patrzył na mnie i powiedział szybko – Nic Ci nie jest. Jezu, Nat przepraszam – jęknął i nadal przyglądał mi się, nie za bardzo wiedząc co zrobić. – Mam zawołać lekarza? – spytał przerażony.
- Nie, nic się nie stało... zaraz powinno przejść. Chyba nie pozrywałam szwów – powiedziałam siląc się na uśmiech, jednak jemu nie było do śmiechu.
- Może ja jednak zawołam lekarza – powiedział poważnym tonem.
- Jeżeli Cię to uspokoi i pozostawi w przekonaniu, że wszystko jest OK. To wołaj... – westchnęłam głęboko, a chłopak szybko wstał, wyszedł z sali i po chwili wrócił z lekarzem, który wcześniej u mnie był.
- Co się stało? – spytał podchodząc do mnie.
- Śmiałam się i zaczął mnie boleć brzuch – powiedziałam krótko. Mężczyzna w białym kitlu podszedł do mnie, odsłonił kołdrę, podwinął mi kawałem podkoszulka i lekko odklejając plaster zaczął oglądać zszytą wcześniej ranę po zabiegu.
- Wygląda na to, że szwy są całe. Ale proszę uważać, chyba nie chce pani przechodzić kolejnego zabiegu – powiedział całkiem poważnie.
- Dziękujemy doktorze – odezwał się Styles. – Będę jej pilnował – powiedział po czym lekarz wyszedł.
Popatrzyłam się na chłopaka, który właśnie siadał na krzesełku dostawionym do mojego łóżka.
- Ty sobie chyba żartujesz!
- W jakiej kwestii? – spytał nieco zbity z tropu.
- Nie będziesz tu siedział cały czas! Nie ma mowy! Masz swoje własne życie, jutro szkoła, musisz się wyspać, nie pozwolę Ci tu siedzieć i mnie pilnować! – powiedziałam oburzona.
- Nie dyskutuję na ten temat. Będę tu siedział i Cię pilnował, i nie ma nie.
- Ale... – nie dał mi nawet dokończyć.
- Nie ma żadnego ale! Ze mną się nie dyskutuje – powiedział stanowczo.
- A pytałeś o zgodę Janette? – próbowałam wymyślić coś co odwiedzie go od tego głupiego pomysłu, lecz na marne.
- Tak, napisałem jej, że jestem u Ciebie w szpitalu i nie wiem kiedy wrócę – uśmiechnął się szeroko.
- Czyli widzę, że jestem skazana na Ciebie przez cały czas... – westchnęłam teatralnie, drocząc się z chłopakiem.
- Ejj.. nie będzie aż tak źle – powiedział oburzony.
- Jeszcze się przekonamy... – wystawiłam mu język.

Siedziałem tak u Nathalie cały czas, rozmawiając i pomagając jej w niektórych czynnościach. Coś w środku mnie, było bardzo ciekawskie i chciało się spytać o dokładne okoliczności, tego co się stało, lecz cząstka mnie na szczęście posiadała zdrowy rozsądek i odwiodła mnie od tego pomysłu. W końcu, zmęczona wszystkimi wydarzeniami tego dnia, Nath zasnęła.
„Bardzo dobrze że zasnęła, należy jej się porządny odpoczynek!”  pomyślałem, a moje drugie ja od razu dodało „Tak, bo możesz wtedy bezkarnie się w nią wpatrywać!”.
Co prawda, to prawda... wykorzystałem to do wpatrywania się w jej spokojną twarz. Tak delikatną i wrażliwą, za razem ozdobioną kilkoma sinymi ‘pamiątkami’. Patrzyłem się jak jej klatka piersiowa spokojnie i rytmicznie unosi się i opada. Jej lekko rozchylone, malinowe usta były tak kuszącą propozycją, można by powiedzieć nie do odrzucenia. Jednak wolałem tego nie robić. Pocałowałem ją delikatnie w czoło i wygodnie się rozsiadłszy na fotelu stojącym trochę dalej, zasnąłem.

Wielka, zielona polana, obsypana pięknymi kwiatami, a po środku Ona. Tańcząca w zwiewnej białej sukience i śpiewająca coś, swoim pięknym, anielskim głosem. Ptaki świergoczące dookoła. Zdawało by się że śpiewają swoją wspólną melodię właśnie dla niej.
Poruszająca się z gracją i wielką delikatnością brunetka, zdawała się być zatracona w swojej idealności i wrażliwości. Kto powiedziałby, że scena rozgrywająca się tu, przede mną nie jest piękna, nie miałby zupełnie racji. Patrzenie na nią napawało człowieka dodatkową energią.
Dziewczyna zauważyła mnie i na chwilę przestała. Mogło mi się wydawać, lub nie, ale na mój widok na jej twarzy, pojawił się duży, szczery uśmiech, i już chwilę później biegła w moją stronę. Nie wiedziałem za bardzo co zrobić i stałem w miejscu, czekając na dalszy bieg wydarzeń. Nathalie była coraz bliżej i już chwilę później, jej drobne ciało wtulało się w moje. Biło od niej takie ciepło i żywa energia. Oderwała się ode mnie i patrząc mi głęboko w oczy powiedziała te dwa słowa. „Kocham Cię”  Po czym namiętnie wpiła się w moje usta. Poczułem mocne dreszcze przechodzące przez całe moje ciało. Czułem, że teraz mogę wszystko. W tym momencie byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i nic nie mogło tego zmienić...

...Chociaż... mogło i zmieniło. A mianowicie głośne skrzypnięcie drzwi, po którym momentalnie otwarłem oczy. „Czemu to był TYLKO sen?” jęknąłem w duchu, gdy zorientowałem się, że moja wizja nie była prawdziwa i ja nadal jestem w szpitalu.
Podniosłem głowę i spojrzałem na źródło hałasu. Była nim Lily, która właśnie przed momentem weszła do pomieszczenia, wyrywając mnie z mojego najpiękniejszego snu!
„Zabiję...”.
- Harry.. uh, przepraszam że Cię obudziłam... – powiedziała skruszona dziewczyna. – Przed chwilą wróciłam, i chciałam sprawdzić, czy wszystko OK.
- Nic się nie stało. Z Nath wszystko w porządku. – uśmiechnąłem się zmęczony do dziewczyny.
- Skoro już nie śpisz, to daj się wyciągnąć na obiecaną kawę, musimy porozmawiać – powiedziała poważnym tonem czarnowłosa.
- Jasne ...




Moja wena współpracuje! To niemożliwe! Chyba tylko dzięki wam, dziękuję za komentarze xx.

5 komentarzy:

  1. Czemu u Ciebie nawet jak boli i jest smutno, to nad wszystkim unosi się taka urokliwa, słodka magia? Ja tak nie potrafię :(
    Oj, Harry, Harry... jakbyś jej powiedział, co czujesz, to może Twoja senna wizja by się ziściła...
    Ciekawe o czym chce pogadać Lily? Hmmm... Mam pewne domysły, ale poczekam do następnego rozdziału, żeby się przekonać.
    Jak zawsze rozdział cudowny i już nie mogę się doczekać następnego :)
    Całuję :*
    P.S. Dziękuję za dedykację... ale czy tylko ja wyczuwam w niej nutkę sarkazmu? ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm.. nie wiem, na prawdę. ;D
      Zapamiętaj swoje domysły i po następnym rozdziale napisz, na co stawiałaś :D
      Nie.. jaki sarkazm? To była nagroda za grzeczne czekanie! :D A poza tym jesteście z Kate stałymi bywalcami i zawsze komentujecie, więc poczuj się wyróżniona! :D
      Całusy xx.

      Usuń
  2. Może tak dziewnie ale zaczne od
    P.S. Natalia czy Tobie zawsze coś nie pasuje? Nie marudź!!!!!!!!!! A ja bardzo dziękuję za kolejną dedykację Xx.
    A co do rozdziału...
    Jest po prostu cudny! Piękny i wspaniały! Uwielbiam! Mój (jak Ty to mówisz...) najulubieńszy :D Harry opiekujący się Nathalie w szpitalu jest taki kochany <3 Nie to co u mnie... Pyszczy i wyzywa na wszystkich... No coż. Taka moja wizja ;) Ale nie ja tu jestem najważniejsza! Już nie mogę się doczekać, aż zaczną się próby do tego musicalu!!! Mam nadzieję, że będzie się działo :D Również jestem ciekawa co takiego Lily powie Harry'emu na kawie. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że coś namieszka, ale miejmy nadzieję, że się mylę :) Błagam! Powiedz, że tak!
    Z przykrością opuszczam mój najulubieńszy rozdział, ale zanim to zorbię... Przeczytam go sobie jeszcze raz ;)
    Pozdrawiam!
    Xx.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przecież podziękowałam i naprawdę jestem zaszczycona, ale po tym twitter'owym marudzeniu, że przeszkadzamy i rozpraszamy, to aż dziwne...

      Usuń
    2. Harremu jak zależy, to potrafi! :D
      Jak na razie nic nie zdradzam, niestety będziesz musiała poczekać do następnych rozdziałów, w których powinno się wszytsko rozwiązać ;)
      Bardzo się cieszę, że Ci się spodobał rozdział i dziękuję za komentarz xx.

      Usuń