Dzisiejszy dzień zapowiadał się bardzo pozytywnie. Pierwszą dobrą rzeczą w nim, była dzisiejsza próba, która miała odbyć się po lekcjach. Drugą było wyjście Nathalie ze szpitala. Umówiłem się z Lily, że przyjadę po Nath samochodem o 15.00.
Dzięki naszej kawie i rozmowie z Lily, dowiedziałem się czegoś, co pomogło mi w pewien sposób. Teraz nie miałem już wątpliwości i mogłem zacząć działać.
Poranek był dość szary i nieprzyjemny, ale niedługo potem na niebie, chmury zaczęły ustępować ładnemu słońcu. Mimo tego, że była jesień, temperatura powietrza przekraczała 20 stopni Celsjusza. „Chyba niebiosa mi sprzyjają...”
Zjadłem przygotowane przez Janette śniadanie, napisałem sms’a do Louisa i pojechałem do szkoły. Szczerze, to zupełnie nie miałem ochoty siedzieć tam, wiedząc, że Londyn dziś zaoferował nam tak wspaniałą pogodę i że mógłbym robić teraz dziesięć innych, ciekawszych rzeczy. Jednak co począć, jeżeli po lekcjach była próba musicalu, na którym tak mi zależało...
W szkole panowało ogólne ‘podniecenie’ spektaklem i wszystkim związanym z nim. Co roku był organizowany jakiś i przychodziła na niego cała szkoła. Było to jedno z największych i najliczniejszych (poza świętem szkoły) wydarzeń, dlatego wszystkim zależało na tym, żeby dostać się do musicalu i zaprezentować swoje zdolności. W końcu, jeżeli prawie zawsze nauczyciele podwyższali ocenę z muzyki i teatru o jeden stopień wyżej, jeżeli faktycznie dobrze się grało, to czyż nie była to kusząca propozycja?
Po lekcjach wszyscy ‘zatrudnieni’ w przygotowaniach do występu zebrali się w sali teatralnej, z ogromną sceną pośrodku. Niedługo po nas przybyła pani Montgomery. Używając mikrofonu uciszyła wszystkich zebranych i na sali zapanowała idealna cisza.
- Witam wszystkich. Skoro jesteśmy wszyscy, najpierw sprawy organizacyjne i potem zostaną tylko aktorzy a reszta będzie mogła pójść do domu. Weźcie sobie krzesła i usiądźcie. Najlepiej gdyby niektórzy zapisywali cały plan na jakiś kartkach. – powiedziała, po czym wszyscy wzięli krzesła, ustawili niedaleko sceny, na której stała nauczycielka, i usiedli.
Pani Montgomery tłumaczyła wszystkie sprawy organizacyjne, powyznaczała osoby do poszczególnych rzeczy i pozwoliła im iść. Zostaliśmy tylko my-aktorzy i ona.
- Pozwolę sobie sprawdzić waszą obecność, a zaraz przyjdzie pani Shield i zaczniemy. Harry Styles?
- Obecny – powiedziałem, na co nauczycielka popatrzyła chwilę w moją stronę i przelotnie się uśmiechnęła.
- Nathalie Gold? – kobieta zaczęła rozglądać się po zebranych.
- Nathalie dziś nie ma pani profesor. – szybko powiedziałem.
- To niedobrze. Dziś będę rozdawać kartki z tekstami, które będziemy ćwiczyć. Panna Gold musiałaby nadrobić. Nie wiem, czy nie lepiej zmienić główną aktorkę – westchnęła nauczycielka zapisując coś na swojej liście. Wystraszyłem się, że przez tą nieobecność brunetki, nauczycielka wykluczy ją z przedstawienia.
- Jeżeli to nie problem, to mogę wziąć kartkę dla Nathalie, przekazać jej i poćwiczyć z nią – zaproponowałem. Nauczycielka przez chwilę się zastanawiała, ale w końcu zgodziła się na mój pomysł i kontynuowała sprawdzanie obecności. Po tym, gdy przyszła pani Shield, zaczęliśmy ćwiczyć na scenie, razem z tekstem. Nauczycielka czytała kwestie Nath.
Kiedy próba się skończyła, nauczycielka poprosiła mnie na chwilę do siebie.
- Tutaj masz kartki z kwestiami Nathalie. Jesteś pewien, że sobie poradzicie? – spytała podając mi zadrukowane strony.
- Myślę że tak – posłałem jej uśmiech i schowałem kartki do zielonej teczki.
- Dobrze, w takim razie powodzenia.
- Dziękuję, do widzenia! – krzyknąłem obracając się i idąc w kierunku wyjścia.
- Do widzenia Harry – powiedziała pani Montgomery na odchodne.
Po wyjściu ze szkoły pojechałem prosto do szpitala. Przychodząc do dziewczyny, zobaczyłem, że przed jej salą stoi uśmiechnięta Lily.
- Cześć – przywitałem się z czarnowłosą.
- Hej Hazza! – przywitała się podekscytowana – Jak tam nasze plany? Wszystko załatwione? – spytała.
- Tak, Louis obiecał mi pomóc i załatwić to. Czekam na sms’a od niego – uśmiechnąłem się szczerze do dziewczyny.
Retrospekcja.
- Chodź Harry, musimy porozmawiać – powiedziała czarnowłosa.
- Jasne – rzuciłem krótko i jak najciszej potrafiłem, wstałem z fotela. Zerkając przelotnie na śpiącą Nathalie wyszedłem z pomieszczenia „Boże, jak ona pięknie i niewinnie wygląda jak śpi...”. Poszedłem za dziewczyną i już po chwili znajdowaliśmy się w szpitalnym bufecie. Jak na dżentelmena przystało poszedłem kupić nam kawę. Miła pani przy okienku powiedziała, że zaraz nam ją doniesie. Wróciłem do stolika, przy którym siedziała Lily. Usiadłem naprzeciwko niej i postanowiłem zacząć rozmowę.
- O czym chciałaś porozmawiać? – spytałem czarnowłosej.
- O Nathalie – powiedziała bez wahania dziewczyna, po czym dodała – Byłam dziś z moją mamą pozałatwiać kilka spraw. Rozmawiałyśmy o tym co się stało i powiedziała mi, że Nathalie najprawdopodobniej weźmiemy ze sobą i zabierzemy z Londynu. Pomyślałam, że chciałbyś o tym wiedzieć. W końcu widzę co się tu dzieje – uśmiechnęła się. Kelnerka przyszła z dwoma białymi filiżankami, wypełnionymi po brzegi aromatycznym płynem. Gdy zapach napoju doszedł do moich nozdrzy, mój mózg wysłał do mojej podświadomości wiadomość o tym jak jestem zmęczony i jak potrzebuję tej dawki kofeiny. Chwyciłem za filiżankę i zamoczyłem usta w gorącym napoju. Rozkoszowałem się jego smakiem, rozchodzącym się w moich ustach.
Wiedziałem, że reakcja Nath na tą wiadomość, nie będzie zachwycająca. Dziewczyna marzyła o ukończeniu tej szkoły, a przeprowadzka do rodziny jej to uniemożliwi. Nie będzie mogła spełnić swoich marzeń, a co najważniejsze, nie będę się już z nią widywał. Nie mogłem na to pozwolić!
- Ile jeszcze zostajecie w Londynie? – spytałem patrząc na czarnowłosą.
- Na szczęście, mama jest tu również w interesach, i my z Maddie wyjeżdżamy pod koniec tygodnia a ona dopiero za miesiąc, więc w gruncie rzeczy Nath może mieszkać przez ten miesiąc z nią. Ale to nie zmienia sprawy, że w końcu wyjedzie, zostawi szkołę, życie w Londynie i przede wszystkim Ciebie – westchnęła dziewczyna.
„Styles... burza mózgów. Co można zrobić, żeby ją tu zatrzymać?” Zacząłem się zastanawiać. Szczerze, to przez to co powiedziała Lily, zdecydowałem, że muszę porozmawiać porządnie z Nath i powiedzieć jej w końcu co do niej czuję. Za dużo ryzykowałbym zwlekając z tą rozmową.
- Lily... zrobiłabyś coś dla mnie? – spytałem po chwili namyśleń dziewczynę.
- Jasne, o co chodzi?
- Przygotuję jutro dla Nathalie pewną niespodziankę. – zacząłem, po czym opowiedziałem dziewczynie cały mój plan. Lily zgodziła się mi pomóc, teraz trzeba będzie tylko zadzwonić do Louisa i poprosić go o pomoc w przygotowaniu...
- Dobra, kilka rzeczy, które miała w szpitalu spakowałam i zawiozę jej do mieszkania. Przywiozłam jej coś ładnego do ubrania – wyszczerzyła się – na co czekasz? Idź do niej! – poganiała mnie nadal podekscytowana czarnowłosa. Gdy otwierałem drzwi prowadzące do sali, w której leżała Nath, poczułem kopnięcie w tyłek. Gwałtownie się odwróciłem i spojrzałem na wyszczerzoną Lily – No co! Na szczęście! – wystawiła język a ja tylko pokręciłem głową i wszedłem do sali Nathalie. Dziewczyna siedziała na łóżku tyłem do mnie. Obserwowała to, co się dzieje za oknem i chyba nawet nie usłyszała jak wszedłem do pomieszczenia. Cicho do niej podszedłem i obejmując ją w pasie od tyłu i nachylając do jej ucha szepnąłem – Cześć mała – Dziewczyna pod wpływem mojego dotyku i głosu podskoczyła wystraszona w miejscu. Obróciła się z przerażoną miną i gdy mnie zobaczyła na jej ustach pojawił się uśmiech. – Cześć Harry – powiedziała uśmiechnięta. Była lekko umalowana, tak żeby zakryć kilka siniaków na jej twarzy. Nie dziwię się, na jej miejscu też nie chciałbym, żeby ludzie oglądali mnie w takim stanie. – Czy ty zawsze musisz mnie straszyć? A poza tym nie jestem mała – powiedziała oburzona i dźgnęła mnie w brzuch.
- Hmm... tak – powiedziałem uciekając przed kolejnym ‘ciosem’ wymierzonym w mój brzuch. – Jesteś mała i zawsze dla mnie będziesz – uśmiechnąłem się.
- A tak właściwie, to co Ty tutaj robisz?
- Porywam Cię!
- Gdzie? Po co? – spytała zdezorientowana brunetka.
- Tajemnica i niespodzianka – wystawiłem język – wstań. – Dziewczyna chwilę na mnie patrzyła, najprawdopodobniej próbując rozgryźć co się tu dzieje, w końcu poddała się i wstała. Ubrana była w ładną sukienkę przed kolano, białą w granatowe kwiaty, na kształt lilii u dołu sukienki. Na nogach miała w brązowe sandałki a jej brązowe włosy, były fikuśnie upięte w artystycznym nieładzie, zostawiając kilka ‘wolnych’. Wyglądała ślicznie. Podszedłem do niej od tyłu i zawiązałem jej na oczach chustkę.
- Czy to – powiedziała wskazując na apaszkę – jest konieczne?
- Tak. Jak już powiedziałem... to niespodzianka i ma być do samego końca niespodzianką.
- To jak ja zejdę na dół? – spytała zmartwiona brunetka.
- Tym sobie głowy nie zaprzątaj – powiedziałem i wziąłem ją na ręce. Nathalie cicho pisnęła zaskoczona i zawinęła swoje ręce dookoła mojej szyi kurczowo się jej trzymając.
- Jesteś walnięty! – westchnęła.
- Mam to rozumieć, jako komplement? – wyszczerzyłem się wychodząc z sali i idąc długim, szpitalnym korytarzem.
- Rozum to jak chcesz. Ja tylko stwierdzam fakty – zaśmiała się dziewczyna. Zeszliśmy na dół i skierowałem się na parking. Z niesieniem Nathalie nie było najmniejszego problemu. Była zaskakująco lekka. Prawie w ogóle nie czułem tego maleństwa spoczywającego w moich ramionach. Doszedłem do mojego samochodu i otwierając drzwi od strony pasażera posadziłem dziewczynę na jej miejscu i zapiąłem jej pas.
- Czuję się jak jakieś dziecko – zaśmiała się swoim ślicznym głosem. Idąc od strony drzwi kierowcy i siadając za kółkiem, sprawdziłem szybko pocztę. „1 sms od Louis”. Otwarłem wiadomość i przeczytałem szybko jej treść:
“Wszystko jest gotowe. Możecie przyjeżdżać. Lou x.”
„Dzięki, właśnie wyjeżdżamy ze szpitala xx.” – wklepałem szybko w klawiaturę dotykowego ekranu i wysłałem Louisowi wiadomość. Odpaliłem silnik i ruszyliśmy w drogę. Do celu mieliśmy około pół godziny drogi. Włączyłem cicho radio, które cicho pomrukiwało w tle podczas, gdy my z Nath rozmawialiśmy.
- Czy mogę wiedzieć gdzie jedziemy? – spytała brunetka.
- Nie! mówiłem Ci, że to niespodzianka niecierpliwcu – zaśmiałem się.
- okejjjj... – jęknęłam dziewczyna – będę CIERPLIWA i poczekam – westchnęła. W radiu zaczęła lecieć jakaś piosenka a Nathalie zaczęła ją śpiewać. Nie podgłaśniałem piosenki, ponieważ teraz mogłem rozkoszować się jej czystym, pięknym głosem.
- Pięknie śpiewasz – powiedziałem jej, jak piosenka się skończyła, a ona przestała śpiewać.
- Dziękuję – szepnęła a ja mogłem się założyć, że jej policzki lekko się zarumieniły. Zaśmiałem się na ten widok pod nosem i wróciłem do obserwowania drogi przed nami. „Jak tak będziesz na nią patrzył, to zaraz wylądujecie w rowie!” Odezwało się jak zawsze pocieszające drugie Ja.
Siedziałam z Harrym w samochodzie i gdzieś jechaliśmy. Tylko gdzie? Nie miałam pojęcia. Harry tak jak mnie porwał ze szpitala, tak nie powiedział ani słowa co do tego gdzie i w jakim celu jedziemy. Rozmawialiśmy o wszystkim, tylko nie o tym. Jedyne co wiedziałam to że to niespodzianka. Mimo wszystko, czułam się świetnie w jego towarzystwie. Przede wszystkim nie myślałam już o Danym...
W końcu samochód zatrzymał się, a Harry poprosił mnie, żebym chwilę poczekała. W środku skręcało mnie z ciekawości gdzie jesteśmy i co tu robimy. Ta ‘chwila’ zaczęła się trochę dłużyć, ale doczekałam się i już chwilę później Harry prowadził mnie ostrożnie z jeszcze zawiązaną chustką na oczach.
- Uwaga będziemy wchodzić kawałek pod górkę i tu są kamyki. Uważaj. – poinstruował mnie chłopak i szedł tuż obok mnie, będąc w pogotowiu. Faktycznie. Podłoże po którym szliśmy było twarde i było tak trochę kamieni. Nagle coś zatrzymało moją nogę i straciłam grunt pod nogami. Zaczęłam lecieć w przód i byłam już przygotowana do upadku, gdy mocne, silne, ciepłe dłonie chłopaka złapały mnie w talii, skutecznie ratując przed upadkiem. Harry stał tak chwilę ze mną w ramionach po czym postawił mnie stabilnie na nogach i mogliśmy iść dalej. Tym razem jednak nie szłam w jego asyście, tylko trzymał rękę w moim pasie. „Stwierdził pewnie, że lepiej Cię trzymać, a nie zbierać zaraz z ziemi”. Po kilku krokach przeszliśmy na inne podłoże. Musiała to być trawa, ponieważ czułam, że jest miększe od dróżki i łaskotało mnie w stopy. Gdy nie mogłam polegać na swoim wzroku postarałam się wyostrzyć inne moje zmysły. Dookoła unosił się zapach kwiatów a dobrze słyszalne były świergoty ptaków.
Nagle stanęliśmy i Harry odwiązał mi chustkę z oczu. To co było przede mną zaparło mi dech w piersiach. Byliśmy na wzgórzu. Pośrodku rosło piękne drzewo a pod nim rozłożony był koc, mały stoliczek, kwiaty w wazonie, przygotowane świeczki, jedzenie i picie. Przed wzgórzem rozciągała się piękna panorama. Widok normalnie jak z bajki. Poczułam się jak księżniczka zaproszona na randkę przez swojego księcia „Jeszcze tylko białego rumaka wam brakuje i zamku i będzie komplet!”.
- Jejku Harry... – wydusiłam z siebie a w moich oczach stanęły łzy.
- Nie płacz, coś jest nie tak? – chłopak mnie przytulił.
- Nie, to jest cudowne. Jeszcze nigdy nikt niczego takiego dla mnie nie zrobił – powiedziałam podnosząc głowę i patrząc na chłopaka.
- Po prostu jesteś dla mnie wyjątkowa – powiedział ocierając kciukiem moje łzy i uśmiechając się delikatnie. Wpatrywał się w moje tęczówki a ja w jego. Były tak głębokie i znów się w nich zatraciłam. Były piękne, tak jak on cały. Twarz chłopaka coraz bardziej się zbliżała i dzieliły nas zaledwie milimetry. Nie wzbraniałam się przed tym. Każda cząsteczka mojego ciała pragnęła tego w jakiś sposób i przyciągała mnie do niego i jego malinowych ust. W końcu nie dzieliło nas już prawie nic i chłopak złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Moje ciało przeszły dreszcze, ale były przyjemne. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie i nigdy się nie skończyła. Zaczęłam rozumieć nareszcie co do niego czuję. Teraz byłam upewniona w moich uczuciach. Chłopak oderwał się ode mnie i popatrzył głęboko w oczy. I wtedy usłyszałam coś, czego pragnęłam jeszcze bardziej niż tego pocałunku.
„Kocham Cię”
Dwa słowa dziewięć liter. Tak mało, a za razem tak wiele.
- Ja Ciebie też – powiedziałam bez żadnych wątpliwości. Na twarzy Harrego zagościł wielki uśmiech i znów połączyliśmy nasze usta, tym razem, w bardziej namiętnym pocałunku.
- Więc.. teraz tak bardziej oficjalnie, Nathalie Gold, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zostaniesz moją dziewczyną? – spytał uśmiechnięty chłopak.
- No nie wiem... – zaczęłam się z nim droczyć a jemu mina zrzedła – Jasne że tak, głuptasie – poczochrałam go po jego cudownych loczkach i pocałowałam.
Oszalałam... rozpieszczam was jak nie wiem.. trzy rozdziały w ciągu 3 dni! nowy rekord.
Tak się składa, że to chyba jedyny rozdział, który mi osobiście się podoba (cóż począć z tym moim shipperskim sercem...) Mam nadzieję że wam się też spodoba i z niecierpliwością czekam na wasze opinie! Jak wiecie one są dla mnie najważniejsze. Nie wiem co jest z moją weną (o dziwo współpracuje!) To jest aż dziwne, ale chyba jest plusem na waszą korzyść :D
Co tu dużo gadać... Dziękuję tym co byli, są i będą! :)
Ściskam, pozdrawiam i całuję!
greenapple xx.
No i co ja mogę napisać? Mam problemy z widzeniem (bo przed oczami latają mi różowe serduszka) więc przepraszam za wszystkie błędy i uprzedzam, że poniżej będzie panował kompletny chaos :)
OdpowiedzUsuńTAAAAAAAAAAAK!!! (wrzasnęła na całe gardło Natalia)
WRESZCIE WYZNALI SOBIE MIŁOŚĆ I SĄ RAZEM!!! (odtańczyła jakiś bliżej niezidentyfikowany taniec radości)
#NathalieAndHarry4ever <3 Kocham ich, kocham Lily i Lou za ich pomoc w organizacji tego wszystkiego i kocham Ciebie za ten cudowny rozdział :)
Także ten... czekam na ciąg dalszy jutro ;)
Całuję :*
hahahaha... latające serduszka dobreee :D Podoba mi się ;)
UsuńJuż jutro? Nie wiem czy wyrobię... wątpie xD
Postaram się napisać jaak najszybciej :)
Całusy xx.
Nie, no nie... Nie dość, że codziennie dodajesz jakiś rozdział to jeszcze jaki!!! A tym przeszłaś samą siebie! KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM... i mogłabym tak w nieskończoność. Jezu gdzie są tacy faceci jak Harry?! Zazdroszczę Nathalie jak nie wiem co, ale cieszę się z ich szczęścia :) Yay! :D W końcu do tego doszło! Radość rozrywa mnie od środka i już nic dzisiaj nie zepsuje mojego dobrego humoru :D
OdpowiedzUsuńTo było cudowne!
Całuję!
Xx.
Nie wiem gdzie są tacy faceci... też sobie zadaje to pytanie :D Chyba tylko w opowiadaniach :(
UsuńCieszę się, że Ci się aż tak podobało! ;)
Dziękuję zaa komentarz, całusy xx.
A a a a a ! Ale romantycznie *.*
OdpowiedzUsuńW końcu są razem.! :D
Pięknie :)
Czekam na kolejny! ^^
Ola ;)
Widzę, że chyba wszyscy czekali na ten moment ;)
UsuńCieszę się, że Ci sie podobało :)
Pozdraiwam x.
no i znowu to robisz... tu masz jakieś przerwy, tu dodajesz z tempem zatrważającym, że ja zwyczajnie nie nadążam... ale już nadrobiłam. i... WOW. zwyczajnie zabrakło mi słów. po prostu wciągnęłam się w to opowiadanie, czytałam, czytałam, czytałam, czytałam... z literki na literkę wokół mojej głowy pełzało coraz więcej różowych serduszek. aż BAM.! KOCHAM CIĘ :).
OdpowiedzUsuńnie jestem zazdrosna, wcale. zrobiłam jak zamierzałam, zmieniłam sobie imię. i teraz jest cudownie, po prostu cudownie :). ta kwitnąca miłość, wyjaśnienie trójkąta... Harry ma u mnie TAAAAAAAKIEGO plusa za tą niespodziankę. romantyk jeden :). nie pozostaje mi jednak nic innego jak błaganie Cię o kolejny rozdział... mam nadzieję, że nie karzesz mi długo czekać :).
pozdrawiam.! ;*
http://boy-from-bakery.blogspot.com/
Widzę, że wykorzystałaś mój pomysł i Ci pomogło. ;)
UsuńStrasznie się cieszę że wam się podobał ten rozdział (i inne) Bo nie ma niczego lepszego dla autora, jeżeli jego pisaniny podobają się czytelnikom :)Dlatego też jak czytam takie opinie, to na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech.
Ten rozdział wyszeł strasznie romantyczny, ale szczerze, to chyba jako jedyny z mojej 'twórczości' mi się podobał ;p
Dzięuję za komantarz i postaram się nie kazać wam długo czekać na kontynuację!
Całuję xx.
Nie kolejny rozdzial ? :)
OdpowiedzUsuńKiedy*
UsuńNiestety jest końcówka roku szkolnego i mam dużo na głowie... Nic nie obiecuję, ale najwcześniej pod koniec tego tygodnia. Zobaczymy, czy wyrobię się z napisaniem ;)
UsuńDaj coś na 2bloga. Proszę. :* :c
OdpowiedzUsuń