Jechałem do szkoły. "Chociaż
nie wiem czy stanie w kilku-kilometrowym korku można nazwać jechaniem..." W radiu leciały jakieś piosenki, a ja
podśpiewywałem sobie pod nosem. Byłem szczęśliwy. Czemu by nie być? Moje życie
powoli zaczynało wracać do normy. Niedawno skończyłem związek z Caroline.
Dopiero teraz mogłem poczuć co to jest wolność. Zobaczyć jak ten związek mnie
ograniczał. Teraz mogę robić co chce, z kim chce, kiedy chce... jestem po
prostu wolny. Co jeszcze? Mój najlepszy przyjaciel wybudził się ze śpiączki.
Chodzę do wymarzonej szkoły i poznałem cudowną osobę. Czegóż chcieć więcej? Czy
to nie wydaje się być wymarzonym życiem? Co chwilę korek się ruszał, żeby znów
stanąć i tak przez kilka kilometrów. Śpiewałem pod nosem kolejny utwór lecący w
radiu i cieszyłem się życiem.Pogoda tego dnia wręcz zachwycała. Londyn,
co było rzadkością, obdarzył nas dziś pięknym, słońcem i bezchmurnym niebem. Pogoda
była wręcz idealna. Wszystko od samego rana pozytywnie mnie nastrajało, i nawet
beznadziejny korek nie popsuł mi humoru. Parkowałem samochód na szkolnym
parkingu. Witałem się z wszystkimi ludźmi dookoła, zarażając ich moim
pozytywnym nastrojem. Dawno nie czułem się taki radosny. Ostatnio wszystko szło
ku dobrej drodze, ale wczorajsze wydarzenie przypieczętowało moją radość.
Pobiegłem schodkami na drugie piętro, na którym znajdowała się sala
matematyczna. Wszedłem do niej pośpiesznym krokiem, rozpakowałem rzeczy na
ławce i cierpliwie czekałem na dzwonek. Jak na zawołanie z urządzenia wiszącego
nad salą rozległ się przeraźliwie piskliwy dźwięk. Do sali weszła nauczycielka
i tym oto sposobem zaczęła się lekcja matematyki. Tego dnia, trafiło akurat na
mnie i byłem wywołany do odpowiedzi. Bez problemu zrobiłem na tablicy zadanie,
za które dostałem piątkę. "Kolejny
powód do radości..." Jednak
mój największy powód do radości będzie na następnej lekcji - języku francuskim.
Dość szybko minęła matematyka. Powolnym krokiem zmierzałem do sali językowej.
Po drodze spotkałem Nathalie.- Cześć - przywitałem się z wielkim
uśmiechem na twarzy.- Hej - rzuciła beznamiętnym głosem.- Coś się stało? Czemu nosisz w szkole
okulary? - spytałem.- Nie Twoja sprawa - warknęła i weszła do
klasy. "okejjj.. to było
zdecydowanie dziwne!" stwierdziłem
i poszedłem za brunetką. Dziewczyna usiadła w tym samym miejscu co poprzednio.
Powoli podszedłem do stolika i usiadłem na swoim miejscu. Pomiędzy nami
panowała niezręczna cisza. To było dziwne. Wczoraj miła, sympatyczna i
uśmiechnięta a dziś jakaś zdołowana i opryskliwa. Bałem się aż odezwać i tym
sposobem przez całe, ciągnące się w nieskończoność 45 minut siedzieliśmy w
ciszy. Pod koniec lekcji Coldman zawołał ją do siebie.- Czemu nosisz okulary po szkole młoda
damo? - usłyszałem w oddali jego niski, męski głos. Wziąłem plecak i już
zmierzałem do drzwi gdy coś mnie tknęło żeby się obrócić i jeszcze raz spojrzeć
w kierunku nauczyciela i dziewczyny.- Boo... - słyszałem jej jąkanie się.- Bo? - ponaglał nauczyciel. Usłyszałem
ciche westchnięcie dziewczyny i zobaczyłem jak powoli ściąga okulary. Jej oko
'przyozdabiała' wielka śliwa. Siniec wielkości pięści. Ktoś musiał ją uderzyć "Brawo za spostrzegawczość
Styles!" zakpił mój
wewnętrzny głos.- Co Ci się stało? - spytał trochę
przerażonym głosem nauczyciel.- yyy.. zagapiłam się i weszłam w coś. To
nic poważnego - wymigiwała się dziewczyna. Coldman popatrzył w moją stronę i
jakby dopiero o mnie zauważył.- Harry, wyjdź stąd proszę. - powiedział
poważnym głosem i zamknął za mną drzwi.Postanowiłem że udam się do mojego
'zakątka'. Usiadłem na długiej drewnianej ławce, schowałem twarz w dłoniach i
zacząłem myśleć. "Kto
mógł jej to zrobić..?" Ja
ani trochę nie wierzyłem w historyjkę z 'przypadkowym zderzeniem'. Takie bajki
to może wciskać Coldmanowi, ale nie mnie. Jakbym tylko wiedział kto jej to
zrobił too.. "To
co?" to by już nie żył. "Czyżby zależało Ci na
Nathalie?" Nie.. to
znaczy. Tak, ale.. Zamknij się po prostu. "Jestem
Tobą, Twoim wewnętrznym głosem" Nie utrudniaj tylko się przymknij.
Kurde, co teraz? - jęknąłem w duchu. Dzisiejszy dzień zapowiadał się tak
wspaniale... Nagle usłyszałem ciche granie fortepianu a zaraz po nim usłyszałem
TEN głos. Zawładnął całym moim ciałem. Nie wiem jak ona to robi, ale gdy słyszę
jak śpiewa moje serce ma ochotę wyrwać się z piersi i pobiec za nim. Za tym
magicznym, anielskim głosem. To na sto procent była ona. Tylko jej głos był tak
idealny. Szybko wziąłem swoje rzeczy i pobiegłem do sali. Cichym krokiem
wszedłem do środka i podążyłem w jej kierunku. Nie chciałem jej wystraszyć,
dlatego słuchałem jej śpiewu, dopóki nie skończyła. Jej palce zgrabnie posuwały
się po klawiszach tworząc dźwięki. Jej głos był zwieńczeniem wszystkiego. Gdy
skończyła powoli usiadłem obok niej. Popatrzyłem w jej niebieskie tęczówki i
zobaczyłem w nich łzy. Jedno oko było całkiem sine dookoła. Po jej policzkach
powoli spływały słone krople. Nie chciałem się pytać, wiedziałem że to nie
najlepsza pora. Wziąłem ją w swoje ramiona i mocno przytuliłem. Kołysałem
delikatnie jej ciałem i szeptałem uspakajające słowa do ucha. Dziewczyna
powoli przestawała łkać. Odkleiła się ode mnie i otarła łzy. Powoli zaczęła
wstawać.- Gdzie idziesz? - spytałem obserwując co
robi.- Przepraszam Harry, przepraszam..- Ale za co? - spytałem zdziwiony. -
przecież... - dziewczyna nie dała mi dokończyć.- Dziękuję - szepnęła i wbiegła z budynku
zabierając po drodze swoje rzeczy. "Cholera.." mruknąłem pod nosem. Czemu ona zawsze
ucieka? Czemu nie pozwoli sobie pomóc? czemu musi być tak cholernie tajemnicza? "I przy okazji pociągająca?" Zamknij się. Gdy wychodziłem z
pomieszczenia zauważyłem kilka rozsypanych kartek przy wyjściu. Podniosłem
jedną z nich i dokładnie oglądnąłem. Czyli tajemnicza Nathalie rysowała. "Brawo geniuszu!" Kolejna rzecz którą mogę dopisać do
mojej wiedzy o Nathalie. Lista ta jest zadziwiająco krótka: Cudownie śpiewa,
rysuje, jest śliczna i tajemnicza. "I
zniewalająco pociągająca?" Powiedziałem
Ci już dzisiaj żebyś się łaskawie zamknął? Zebrałem wszystkie kartki i wziąłem
ze sobą.Pojechałem do szpitala. Najlepiej w takiej
sytuacji wygadać się przyjacielowi. Wszedłem do sali. Ku mojemu zdziwieniu
Louis był sam.- Cześć, El nie ma? - spytałem lekko
zdziwiony rozglądając się po sali.- Nie, wyszła bo musiała coś załatwić. Jak
Ci minął dzień?- Dziwnie...- Coś się stało? - spytał z troską w
głosie.- Na początku wszystko było OK. Miałem
dobry humor, ale po lekcji francuskiego... Nathalie ktoś pobił. - powiedziałem
wpatrując się w oddalony punkt i przypominając sobie wygląd twarzy brunetki.- Powiedziała Ci kto?- Nie, nie rozmawiałem o tym z nią. Jak
się spytałem o to czy coś się stało to strasznie na mnie naskoczyła. W sumie to
sama mi tego nie pokazała, tylko zauważyłem jak ściągnęła okulary. Przy
nauczycielu twierdziła że na coś wpadła, ale tylko idiota nie spostrzegłby że
ktoś jej to zrobił - powiedziałem smutnym głosem. Louis chwilę nad czymś
myślał, po czym w końcu się odezwał.- Myślę że powinieneś jej dać trochę
czasu. Czy ty chciałbyś gadać o tym z kimś kogo praktycznie nie znasz? - spytał
z delikatnym, pocieszającym uśmiechem.- No niee.. - westchnąłem przeciągle.- Właśnie. Daj jej trochę czasu. Jak
będzie chciała to Ci powie - poklepał mnie po ramieniu.- Dzięki Lou. Jesteś moim wujkiem-dobrą
radą - wyszczerzyłem się do przyjaciela.- Służę pomocą - Lou wypiął dumnie pierś
do przodu.- A jak ty się czujesz? - spytałem po
chwili.- Nie narzekam. Jeszcze żebra i noga
trochę mnie boli, ale wszystko idzie ku dobrej drodze. Lekarz mówi że jak
dobrze pójdzie to za tydzień może dostanę wypis.- To super - uśmiechnąłem się szeroko. Do
sali weszła pielęgniarka z kolacją dla Louisa i zaraz wyszła.- Łeee... widzę że to co mówią o
szpitalnym żarciu jest prawdą - popatrzyłem z obrzydzeniem na talerzyk Louisa
na którym leżała jakaś papka, jak dla niemowląt. - Smacznego - poklepałem go
pocieszająco po ramieniu.- Cichooo.. ja tego nie jem. Zaraz
przyjdzie Eleanor. Obiecała przynieść mi coś dobrego - wyszczerzył rządek
białych zębów w uśmiechu. Jak na zawołanie do sali wparowała zdyszana El.- O cześć Harry! - uśmiechnęłam się
przyjaźnie.- Cześć El. Co ty taka zdyszana?- Biegłam tu na górę żeby jedzenie było
jeszcze ciepłe - wyciągnęła z siatki danie na wynos. Louisowi na widok jedzenia
zaiskrzyły się oczy, jak pięciolatkowi na widok nowej zabawki.- Dobra, to ja nie przeszkadzam. Wpadnę
jutro, trzymajcie się! - pożegnałem się z El i zajadającym się pysznościami
Louisem i pojechałem do domu. W salonie siedziała wpatrzona w telewizor
Janette.- Hej, już jestem - przywitałem się.- Cześć Harry. Jak tam w szkole?- Świetnie - "Może poza pewnym
szczegółem..." -
dostałem piątkę z matematyki - wyszczerzyłem się triumfalnie.- Gratuluję. Byłeś dziś u Louisa?- Tak, przed chwilą od niego wróciłem.- I jak się trzyma?- Wszystko OK. Może za tydzień wyjdzie ze
szpitala. - uśmiechnąłem się do niej.- To dobrze. Upiekłam ciasto, poczęstuj
się i jak chcesz to mogę Ci spakować żebyś zawiózł Louisowi do szpitala.
Podobno żarcie tam jest obrzydliwe. - wzdrygnąłem się na samą myśl o zielonej
papce na talerzu przyjaciela.- Nie podobno... Louis chyba Cię pokocha
za to ciasto - mrugnąłem do niej oczkiem. - A Jak u Ciebie w pracy?- Jak zwykle. Poza tym że szef się na mnie
uwziął to spoko.- Czemu miałby to robić? Zaraz, czy ty...
- nie dokończyłem.- Tak. To z nim się przedwczoraj umówiłam
- przewróciła oczami. - I teraz mam za swoje. Pamiętaj Harry! Nie umawiaj się z
pracodawcami.. to samo zło - zaśmiała się.- Dobra idę się wykąpać i spać! -
westchnąłem. To był dzień pełen emocji.- Zdecydowanie - przytaknęła Jane.- Dobranoc - powiedziałem wychodząc z
salonu.- Dobranoc Harry! - krzyknęła Janette.Udałem się na górę do łazienki i
napuściłem gorącej wody do wanny. Zwykle preferowałem długie prysznice, ale
postanowiłem dziś zrobić wyjątek. Zanurzyłem się w gorącej, parującej wodzie i
dałem odpocząć moim pospinanym mięśniom. To był zdecydowanie trudny i męczący
dzień - stwierdziłem. Umyłem dokładnie moje włosy miętowym szamponem, którego
przyjemny zapach unosił się w łazience. Wyszedłem z wanny, ubrałem się i
poszedłem prosto do łóżka. W niedługim czasie udałem się w krainę Morfeusza.
Od razu na wstępie chciałam powiedzieć, że rozdział jest taki sobie.
Średnio mi się podoba, i przepraszam was za niego, ale chciałam w końcu coś dodać, a nie najlepiej się dziś czułam i wyszło coś takiego... Do tego nie miałam siły żeby sprawdzić pisownię, więc jeżeli są jakieś błędy to przepraszam za nie z góry.
Jesteście megaaa kochani <3
Dziękuję wam za wszytskie komentarze. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy!
Dziękuję wszytskim za wszytskie miłe słowa! Jak to czytałam to uśmiechałam się do monitora ;)
Poprawiliście znacznie mój humor, dziękuję! :)
Jeszcze raz przepraszam za ten rozdział, i obiecuję że następny postaram się napisać choć trochę lepszy i ciekawszy! :)
Jeżeli chcecie być informowani na Twitterze o nowym rozdziale, napiszcie w komantarzach.
To chyba tyle.
Zapraszam do komentowania i całuję! ;*
greenapple xx.
Nie ma 'przepraszam', bo nie ma za co. Rozdział może trochę krótszy, ale nie mniej udany :)
OdpowiedzUsuńDlaczego pobiłaś Nathalie ja się pytam? Nie ładnie to tak... :)
Uwielbiam sceny w 'fortepianowym', no i mamy kolejny element układanki do poznania tajemniczej dziewczyny... Ona rysuje :) (co tylko przypomina mi o tym, że muszę w końcu ruszyć dupsko i zacząć obraz na środę, a nie czytać blogi... szczegół)
Kocham Nathalie, Harry'ego, Lou, El i ciotkę Janette... w ogóle całe opowiadanie :)
Z niecierpliwością czekam na następny :)
Całuję :*
Dziękuję :) Jakoś jak przeczytałam ten rozdział to wydawało mi się że jest mega beznadziejny (pomijając to że pisałam go kilka razy)
UsuńPobicie Nathalie to dłuższa historia, będzie rozbudowana w następnych rozdziałach :) Jeszcze raz dziękuję za miły komentarz. Pozdrawiam i całuję xx
Miałam skomentować już wczoraj, ale moje szare komórki odmawiały posłuszeństw, więc robię to dopiero dzisiaj.
OdpowiedzUsuńJestem taka szczęśliwa, że Lou się obudział! Już nie mogę się doczekać kiedy wyjdzie ze szpiatala i zacznie obserwować relacje między Harrym i Nathalią :) Ale moment... Jak to ktoś ją pobił?! Trzeba to szybko wyjśnić!
Ciotka Janette- mój mistrz! :D Nie ma jej za dużo w opowiadania, ale ja uwielbiam! Sama chciałabym mieć taką ciotkę :)
Życzę weny :)
Xx.
Janette jest zdecydowanie osobą którą lubią wszyscy :)
UsuńMoże dlatego że jest młoda i na różne sprawy patrzy innym okiem niż rodzice? Myślę że dlatego Harry tak ją lubi ;)
Dziękuję za miły komentarz, całusy xx.