Siedziałam w swoim pokoju i uczyłam się
matematyki. Nagle usłyszałam dźwięk zatrzaskiwanych drzwi. Moje ciało na ten
dźwięk całe się spięło. Każdy mięsień z osobna odmówił posłuszeństwa gdy
pomyślałam o przeszywającym bólu, którego niedawno doznałam.
- Nathalie - po całym domu rozniósł się głos
Dan'a. "Nat.. spokojnie,
może jest w normalnym stanie" próbowałam
podnieść się na duchu, jednak nawet takie słowa nie pomagały. Niepewnym krokiem
ruszyłam w stronę drzwi. Delikatnie je otwarłam i wychyliłam się. Nikogo nie
było widać. Wyszłam powoli zamykając drzwi, żeby najpierw przyjrzeć się
sytuacji. Nie myliłam się. Dan był znów cały nawalony prochami i upity, prawie
do nieprzytomności. Nie chciałam żeby zdarzyło się to co przedwczoraj. Szybkim
krokiem weszłam do pokoju i zamknęłam go od środka. Zgasiłam w pokoju światło i
położyłam się do łóżka. Znów usłyszałam nawoływanie Dan'ego.
- Nathalie, wiem że jesteś w domu. - krzyczał.
Leżałam skulona pod pościelą i modliłam się o cud. "Błagam niech się odczepi.
Niech pomyśli że śpię. Błagam.." Usłyszałam
mocne szarpnięcie za klamkę, jednak ta widocznie stawiała opór i drzwi
pozostały nietknięte. "Ile
ja bym dała żeby teraz ktoś tu był.." pomyślałam i w mojej głowie pokazał
się obraz zielonookiego chłopaka z burzą loków na głowie. Nie wiem czemu akurat
w takim momencie myślę o Harrym.. Może dlatego, że tylko on ostatnio chciał mi
pomóc. Jeszcze kilka razy Dan'y szarpnął drzwiami, i odpuścił. Widocznie moje
modlitwy zostały wysłuchane. Słyszałam jeszcze oddalające się kroki. "Bogu dzięki że odpuścił.
Zawsze mogło się skończyć tak jak ostatnio. Wyłamanym zamkiem."
pomyślałam. Siedziałam tak jeszcze jakiś czas nie wydając żadnego
niepotrzebnego ruchu. Jedynymi dźwiękami było moje kołaczące w piersi serce,
miarowy oddech i tykanie zegara wiszącego na przeciwległej ścianie. Upewniając
się że w domu panuje bezwzględna cisza powoli, najciszej jak potrafiłam
otwarłam drzwi i wyszłam na palcach z pokoju. Poszłam najpierw do salonu. Nie
myliłam się.. Dan'y leżał jak nieżywy na kanapie. Jego bezwładne ciało w
połowie zwisało z kanapy. W pomieszczeniu czuć było nieprzyjemny odór alkoholu.
Podeszłam cicho do stołka na którym leżały poskładane koce. Wzięłam jeden z
nich i przykryłam chłopaka. Co by o nim nie powiedzieć, był moim bratem. I mimo
tego co mi niejednokrotnie zrobił, musiałam z tym żyć. W innym wypadku mogliby
mnie wysłać do domu dziecka, lub
rodziny zastępczej. Dan'y dzięki swojej pełnoletności, był moim opiekunem
prawnym. Po tym jak rodzice zginęli w wypadku został mi tylko on. Pomimo jego
wad, jakoś musiałam z tym żyć. Jeszcze raz spojrzałam na śpiącego chłopaka.
Wyglądał tak niewinnie. "Szkoda że to tylko
pozory.." Dan'y ogólnie
był fajny, lecz gdy wypił, co od śmierci rodziców zdarzało się coraz częściej
tracił nad sobą kontrolę i robił różne rzeczy. Wyszłam z salonu i udałam się do
swojego pokoju. Położyłam się na wygodnym łóżku. Zaczęłam myśleć o dzisiejszym
dniu, co nie wyszło na dobre. Wróciły wspomnienia z domu Harrego. Jego zielone
jak pierwsza, wiosenna trawa tęczówki. Przeszywający na wylot wzrok i usta.
Wargi które zdawały się być tak delikatne, że nawet ich nie kosztując można
było to stwierdzić. Pokusa była ogromna. Czułam się wtedy jakby ogromny magnes, o niespotykanej
sile przyciągał mnie do niego. Jego słodkie dołeczki kiedy się uśmiechał i te.. Dosyć Nathalie! Nie możesz tak o nim myśleć! To tylko
kolega ze szkoły! "Ty
wolałabyś inny 'status' nieprawdaż?" Zamknij
się! "Mówię tylko to co
wiesz i co myślisz. Jestem Tobą i wiem, że gdzieś tam w środku twoje wnętrze jest
lepsze. Nie tak zatwardziałe, i że ono pragnie tego chłopca.." Wcale nie! "Tak.." Zamknij się w końcu! Wzięłam ogromną
poduszkę i schowałam pod nią głowę. Nie ma to jak bić się ze swoimi myślami.
Brawo Nath.. tylko Ty tak potrafisz - skwitowałam. Starałam się myśleć o
wszystkim tylko nie o NIM. Starałam sobie wyobrażać motylki, owieczki skaczące
przez płotek, psy bawiące się w parku, lekcje angielskiego, byle nie JEGO.
Jednak mój mózg ze mną nie współpracował i co chwila 'podsyłał' do mojej głowy
obrazy związane z NIM - Harrym Stylesem, którego bardzo lubiłam, a zarazem
nienawidziłam za to co przez niego dzieje się w mojej głupiej głowie. By
wyrzucić z siebie wsteczne emocje chwyciłam czystą kartkę i ołówek i zaczęłam
malować. Na początku miał to być człowiek. Lecz gdy na moim obrazku
nieświadomie zaczęły pojawiać się TE oczy, TE loczki, TEN uśmiech i TE
dołeczki.. o zgrozo. "Powinnam
się leczyć.." stwierdziłam. "Ja nawet tego nie
kontroluję" jęknęłam w
duchu. Odłożyłam moje 'dzieło' i walnęłam się na cieplutkie łóżko. Niedługo po
tym zasnęłam.
Następny dzień. Kolejny dzień beznadziejnych
zwodzeń, kłamstw i oszustw. Tak.. Oszukiwałam sama siebie, wierząc że nastanie
nowe, lepsze jutro, w którym będę mogła żyć bez strachu i obawy. Zwodziłam
własnego brata. I
okłamywałam Harrego- jedyną osobę, która stara się mi pomóc. Jedyną osobę,
której czuje że mogę bezgranicznie zaufać. Jedyną osobę... na której mi zależy?
Sama nie wiem. Moje emocje dotychczas są sprzeczne. Rozum mówi nie idź tą
drogą, serce odwrotnie. Chce żebym zatopiła się w uczuciu, znalazła miłość.
Jednak rozum skutecznie blokuje głos serca i jak na razie tak to wygląda.
Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w świeże ciuchy i pomalowałam się trochę,
żeby zatuszować sińce. Wzięłam z kuchni jabłko i wodę mineralną i ruszyłam do
szkoły. Na korytarzu, spotkałam nie kogo innego jak Harrego. Do mojej głowy
znów, natrętnie wdarły się obrazy wczorajszego dnia. Odwróciłam się i szybkim
krokiem próbowałam odejść, byleby jak najdalej od niego. Bałam się rozmowy i
tłumaczeń. Bałam się że będzie zadawał zbędne pytania. Bałam się.. że się nie
powstrzymam. Modliłam się, żeby mnie nie zauważył. Jednak nie. Moje modlitwy
nigdy nie mogą być wysłuchane. Usłyszałam za sobą zachrypnięty głos, wołający
mnie i chwilę później poczułam czyjąś dłoń na ramieniu, skutecznie mnie
zatrzymującą. Wzięłam głęboki wdech i powoli się obróciłam na pięcie. – Musimy
porozmawiać – szepnął chłopak.
- Proszę, mów. – odpowiedziałam beznamiętnym
głosem. Starałam się ukryć pod maską, co nie najlepiej mi wychodziło.
Próbowałam nie patrzyć na zielone oczy, piękny uśmiech. Czułam, że gdy to
zrobię, zatracę się bez pamięci i to będzie koniec ukrywania emocji pod maską
obojętności.
- Nie tutaj. Na osobności – zażądał chłopak i
złapał mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą. Najpierw nie wiedziałam gdzie
idziemy. Harry zaprowadził mnie do miejsca, o którym nie miałam zielonego
pojęcia. Nie wiedziałam o jego istnieniu. Była to jakby druga część szkoły.
Jedyna nie wymalowana i nie zadbana. Pod szarą ścianą stała stara, drewniana
ławka. Posadził mnie na niej i zaczął nerwowo chodzić w kółko. Nie wiedziałam
do czego zmierza. Trochę się go bałam. W końcu prawie w ogóle go nie znam, a on
wyprowadził mnie na jakieś odludzie. Oddychałam powoli i skupiłam się na obserwowaniu
bruneta. Nadal chodził tak w kółko, jakby się nad czymś zastanawiając. W końcu
stanął przede mną i zaczął mówić. Chcąc nie chcąc musiałam popatrzyć na mojego
rozmówce. I wtedy prawie stało się to, czego się obawiałam. Moja maska powoli
upadała.
- Nat.. – zaczął powoli. – Przepraszam Cię za
wczoraj. Nie wiem co się stało.. tylko wiesz co? Nie wiem co Ty ze mną robisz.
Nie mam pojęcia, ale wiem tyle, że działasz na mnie w taki sposób jak nikt
inny. Na Twój widok każdy element mojego ciała pragnie Twojej bliskości. Czuję
się jakbym bez Ciebie nie mógł oddychać. – moje oczy zaczęły się powoli
rozszerzać a on nadal kontynuował. Tym razem jednak podszedł bliżej, przykucnął
i wziął moją twarz w swoje dłonie, tak żebym patrzyła mu prosto w oczy. – Z każdym
dniem coraz bardziej mnie intrygujesz. Widząc co zrobił Ci ten ktoś, we mnie
się aż gotowało. Miałem ochotę chronić Cię przed całym złem tego świata. Nadal
mam.. – dodał - pomimo tego że nie znam twojej tajemnicy wiem, że mogę Ci
zaufać. I sam nie wiem czemu teraz Ci to wszystko mówię, ale siedzi to we mnie
od jakiegoś czasu i po prostu musiałem. Przepraszam.
- Ale za c... – nie dał mi
dokończyć tylko wpił się namiętnie w moje usta. Na początku byłam tak
zszokowana i zaskoczona, że nie wiedziałam co zrobić. Jednak gdy poczułam smak
tych delikatnych, malinowych warg oddałam się cała temu pocałunkowi i równie
mocno się w niego zaangażowałam. Moja maska całkowicie opadła i nie pozostało
mi nic innego jak dopuścić do tego, czego się tak bałam, ale i również tego,
czego pragnęłam. Przez moje ciało przechodziły przyjemne dreszcze. Wargi
bruneta sprawnie pieściły moje dając mi niepojętą przyjemność i rozkosz.
Całował idealnie. Nagle Harry oderwał się ode mnie i popatrzył w moje oczy.
Lustrowałam jego piękne, zielone tęczówki. Widziałam w nich tańczące iskierki.
Iskierki które dawały nadzieję. Nadzieję której potrzebowałam codziennie –
takiej na lepsze jutro.Przepraszam za to że taki krótki. Mam nadzieję że wam się spodoba :)
Proszę o szczere opinie, i dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim.
Jesteście wielcy! :)
Całuję i życzę udanego weekendu.
greenapple xx
PS. Dodałam ankietę odnośnie pisania rozdziałów. To był pierwszy rozdział pisany z perspektywy Nathalie, czy chcecie takich więcej? Może chcecie tylko z perspektywy Harrego? Jest jeszcze opcja pisania na zmianę z perspektywy Harrego i Nat. Zapraszam do głosowania :)
No nie wierzę... Po prostu nie wierzę... To była dla Harry'ego szczęśliwa 7! :D A tak w ogóle siódmy rozdział i już pocałunek głównych bohaterów?! EKSTRA!!! Boże u mnie to same nudy...
OdpowiedzUsuńDan- niech się lepiej weźmie za siebie! Co on odwala?! Jak on może bić swoją własną siostrę?! Mam nadzieję, że Harry się niedługo o tym dowie i pomoże Nathalii. Ona na to nie zasługuje...
Do czasu aż dodasz kolejny rozdział cyba tu zwariuję z ciekawości!
Pozdrawiam!
Xx.
Jakoś tak tego nie planowałam, ale jak pisałam ten rozdział to palce same sunęły po klawiaturze i coś takiego wyszło :) Cieszę się że Ci się podoba, i u Ciebie wcale nie ma żadnej nudy. Wypraszam sobie!!! ;)
UsuńTymi waszymi komentarzami podwójnie mnie motywujecie, więc może niebawem ... kto wie ;)
Całusy! xx.
Mam ochotę skopiować cały komentarz Kate ;) To rzeczywiście była szczęśliwa siódemka :) Jak sobie pomyślę kiedy w moim opowiadaniu był pierwszy pocałunek, to zdaję sobie sprawę, że przy siódmym rozdziale chyba jeszcze nawet o tym nie myślałam :O
OdpowiedzUsuńJeśli dobrze rozumiem, to Dan to ten tajemniczy chłopak... i dobrze ;) Tylko niech się trochę ogarnie...
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i więcej scen takich jak końcowa ;)
Całusy :*
Zastrzegam sobie prawa autorskie! :D
UsuńJakoś tak wyszło z tym pocałunkiem, chyba emocje skumulowane w Harrym znalazły swoje ujście ;)
UsuńDziękuję za komentarz, postaram się jak najszybciej napisać i dodać kontynuację :)
Całusy! xx.
Proszę o informowanie o rozdziałach na http://tonks-onedirection-opowiadania.blogspot.com/ bardzo mi się spodobało Twoje opowiadanie.Z chęcią będę czytać dalej ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się że Ci się spodobało :)
UsuńOczywiście będę informować, nie łatwiej byłoby Ci dać do obserwowanych? wtedy pojawiały by ci sięa automatycznie na strone bloggera, pozdrawiam! ;)
xx.