sobota, 18 maja 2013

Rozdział 7

Siedziałam w swoim pokoju i uczyłam się matematyki. Nagle usłyszałam dźwięk zatrzaskiwanych drzwi. Moje ciało na ten dźwięk całe się spięło. Każdy mięsień z osobna odmówił posłuszeństwa gdy pomyślałam o przeszywającym bólu, którego niedawno doznałam.
- Nathalie - po całym domu rozniósł się głos Dan'a. "Nat.. spokojnie, może jest w normalnym stanie" próbowałam podnieść się na duchu, jednak nawet takie słowa nie pomagały. Niepewnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi. Delikatnie je otwarłam i wychyliłam się. Nikogo nie było widać. Wyszłam powoli zamykając drzwi, żeby najpierw przyjrzeć się sytuacji. Nie myliłam się. Dan był znów cały nawalony prochami i upity, prawie do nieprzytomności. Nie chciałam żeby zdarzyło się to co przedwczoraj. Szybkim krokiem weszłam do pokoju i zamknęłam go od środka. Zgasiłam w pokoju światło i położyłam się do łóżka. Znów usłyszałam nawoływanie Dan'ego.
- Nathalie, wiem że jesteś w domu. - krzyczał. Leżałam skulona pod pościelą i modliłam się o cud. "Błagam niech się odczepi. Niech pomyśli że śpię. Błagam.." Usłyszałam mocne szarpnięcie za klamkę, jednak ta widocznie stawiała opór i drzwi pozostały nietknięte. "Ile ja bym dała żeby teraz ktoś tu był.." pomyślałam i w mojej głowie pokazał się obraz zielonookiego chłopaka z burzą loków na głowie. Nie wiem czemu akurat w takim momencie myślę o Harrym.. Może dlatego, że tylko on ostatnio chciał mi pomóc. Jeszcze kilka razy Dan'y szarpnął drzwiami, i odpuścił. Widocznie moje modlitwy zostały wysłuchane. Słyszałam jeszcze oddalające się kroki. "Bogu dzięki że odpuścił. Zawsze mogło się skończyć tak jak ostatnio. Wyłamanym zamkiem." pomyślałam. Siedziałam tak jeszcze jakiś czas nie wydając żadnego niepotrzebnego ruchu. Jedynymi dźwiękami było moje kołaczące w piersi serce, miarowy oddech i tykanie zegara wiszącego na przeciwległej ścianie. Upewniając się że w domu panuje bezwzględna cisza powoli, najciszej jak potrafiłam otwarłam drzwi i wyszłam na palcach z pokoju. Poszłam najpierw do salonu. Nie myliłam się.. Dan'y leżał jak nieżywy na kanapie. Jego bezwładne ciało w połowie zwisało z kanapy. W pomieszczeniu czuć było nieprzyjemny odór alkoholu. Podeszłam cicho do stołka na którym leżały poskładane koce. Wzięłam jeden z nich i przykryłam chłopaka. Co by o nim nie powiedzieć, był moim bratem. I mimo tego co mi niejednokrotnie zrobił, musiałam z tym żyć. W innym wypadku mogliby mnie wysłać do domu dziecka, lub rodziny zastępczej. Dan'y dzięki swojej pełnoletności, był moim opiekunem prawnym. Po tym jak rodzice zginęli w wypadku został mi tylko on. Pomimo jego wad, jakoś musiałam z tym żyć. Jeszcze raz spojrzałam na śpiącego chłopaka.
Wyglądał tak niewinnie. "Szkoda że to tylko pozory.." Dan'y ogólnie był fajny, lecz gdy wypił, co od śmierci rodziców zdarzało się coraz częściej tracił nad sobą kontrolę i robił różne rzeczy. Wyszłam z salonu i udałam się do swojego pokoju. Położyłam się na wygodnym łóżku. Zaczęłam myśleć o dzisiejszym dniu, co nie wyszło na dobre. Wróciły wspomnienia z domu Harrego. Jego zielone jak pierwsza, wiosenna trawa tęczówki. Przeszywający na wylot wzrok i usta. Wargi które zdawały się być tak delikatne, że nawet ich nie kosztując można było to stwierdzić. Pokusa była ogromna. Czułam się wtedy jakby ogromny magnes, o niespotykanej sile przyciągał mnie do niego. Jego słodkie dołeczki kiedy się uśmiechał i te.. Dosyć Nathalie! Nie możesz tak o nim myśleć! To tylko kolega ze szkoły! "Ty wolałabyś inny 'status' nieprawdaż?" Zamknij się! "Mówię tylko to co wiesz i co myślisz. Jestem Tobą i wiem, że gdzieś tam w środku twoje wnętrze jest lepsze. Nie tak zatwardziałe, i że ono pragnie tego chłopca.." Wcale nie! "Tak.." Zamknij się w końcu! Wzięłam ogromną poduszkę i schowałam pod nią głowę. Nie ma to jak bić się ze swoimi myślami. Brawo Nath.. tylko Ty tak potrafisz - skwitowałam. Starałam się myśleć o wszystkim tylko nie o NIM. Starałam sobie wyobrażać motylki, owieczki skaczące przez płotek, psy bawiące się w parku, lekcje angielskiego, byle nie JEGO. Jednak mój mózg ze mną nie współpracował i co chwila 'podsyłał' do mojej głowy obrazy związane z NIM - Harrym Stylesem, którego bardzo lubiłam, a zarazem nienawidziłam za to co przez niego dzieje się w mojej głupiej głowie. By wyrzucić z siebie wsteczne emocje chwyciłam czystą kartkę i ołówek i zaczęłam malować. Na początku miał to być człowiek. Lecz gdy na moim obrazku nieświadomie zaczęły pojawiać się TE oczy, TE loczki, TEN uśmiech i TE dołeczki.. o zgrozo. "Powinnam się leczyć.." stwierdziłam. "Ja nawet tego nie kontroluję" jęknęłam w duchu. Odłożyłam moje 'dzieło' i walnęłam się na cieplutkie łóżko. Niedługo po tym zasnęłam.

Następny dzień. Kolejny dzień beznadziejnych zwodzeń, kłamstw i oszustw. Tak.. Oszukiwałam sama siebie, wierząc że nastanie nowe, lepsze jutro, w którym będę mogła żyć bez strachu i obawy. Zwodziłam własnego brata.  I okłamywałam Harrego- jedyną osobę, która stara się mi pomóc. Jedyną osobę, której czuje że mogę bezgranicznie zaufać. Jedyną osobę... na której mi zależy? Sama nie wiem. Moje emocje dotychczas są sprzeczne. Rozum mówi nie idź tą drogą, serce odwrotnie. Chce żebym zatopiła się w uczuciu, znalazła miłość. Jednak rozum skutecznie blokuje głos serca i jak na razie tak to wygląda. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w świeże ciuchy i pomalowałam się trochę, żeby zatuszować sińce. Wzięłam z kuchni jabłko i wodę mineralną i ruszyłam do szkoły. Na korytarzu, spotkałam nie kogo innego jak Harrego. Do mojej głowy znów, natrętnie wdarły się obrazy wczorajszego dnia. Odwróciłam się i szybkim krokiem próbowałam odejść, byleby jak najdalej od niego. Bałam się rozmowy i tłumaczeń. Bałam się że będzie zadawał zbędne pytania. Bałam się.. że się nie powstrzymam. Modliłam się, żeby mnie nie zauważył. Jednak nie. Moje modlitwy nigdy nie mogą być wysłuchane. Usłyszałam za sobą zachrypnięty głos, wołający mnie i chwilę później poczułam czyjąś dłoń na ramieniu, skutecznie mnie zatrzymującą. Wzięłam głęboki wdech i powoli się obróciłam na pięcie. – Musimy porozmawiać – szepnął chłopak.
- Proszę, mów. – odpowiedziałam beznamiętnym głosem. Starałam się ukryć pod maską, co nie najlepiej mi wychodziło. Próbowałam nie patrzyć na zielone oczy, piękny uśmiech. Czułam, że gdy to zrobię, zatracę się bez pamięci i to będzie koniec ukrywania emocji pod maską obojętności.
- Nie tutaj. Na osobności – zażądał chłopak i złapał mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą. Najpierw nie wiedziałam gdzie idziemy. Harry zaprowadził mnie do miejsca, o którym nie miałam zielonego pojęcia. Nie wiedziałam o jego istnieniu. Była to jakby druga część szkoły. Jedyna nie wymalowana i nie zadbana. Pod szarą ścianą stała stara, drewniana ławka. Posadził mnie na niej i zaczął nerwowo chodzić w kółko. Nie wiedziałam do czego zmierza. Trochę się go bałam. W końcu prawie w ogóle go nie znam, a on wyprowadził mnie na jakieś odludzie. Oddychałam powoli i skupiłam się na obserwowaniu bruneta. Nadal chodził tak w kółko, jakby się nad czymś zastanawiając. W końcu stanął przede mną i zaczął mówić. Chcąc nie chcąc musiałam popatrzyć na mojego rozmówce. I wtedy prawie stało się to, czego się obawiałam. Moja maska powoli upadała.
- Nat.. – zaczął powoli. – Przepraszam Cię za wczoraj. Nie wiem co się stało.. tylko wiesz co? Nie wiem co Ty ze mną robisz. Nie mam pojęcia, ale wiem tyle, że działasz na mnie w taki sposób jak nikt inny. Na Twój widok każdy element mojego ciała pragnie Twojej bliskości. Czuję się jakbym bez Ciebie nie mógł oddychać. – moje oczy zaczęły się powoli rozszerzać a on nadal kontynuował. Tym razem jednak podszedł bliżej, przykucnął i wziął moją twarz w swoje dłonie, tak żebym patrzyła mu prosto w oczy. – Z każdym dniem coraz bardziej mnie intrygujesz. Widząc co zrobił Ci ten ktoś, we mnie się aż gotowało. Miałem ochotę chronić Cię przed całym złem tego świata. Nadal mam.. – dodał - pomimo tego że nie znam twojej tajemnicy wiem, że mogę Ci zaufać. I sam nie wiem czemu teraz Ci to wszystko mówię, ale siedzi to we mnie od jakiegoś czasu i po prostu musiałem. Przepraszam.
- Ale za c... – nie dał mi dokończyć tylko wpił się namiętnie w moje usta. Na początku byłam tak zszokowana i zaskoczona, że nie wiedziałam co zrobić. Jednak gdy poczułam smak tych delikatnych, malinowych warg oddałam się cała temu pocałunkowi i równie mocno się w niego zaangażowałam. Moja maska całkowicie opadła i nie pozostało mi nic innego jak dopuścić do tego, czego się tak bałam, ale i również tego, czego pragnęłam. Przez moje ciało przechodziły przyjemne dreszcze. Wargi bruneta sprawnie pieściły moje dając mi niepojętą przyjemność i rozkosz. Całował idealnie. Nagle Harry oderwał się ode mnie i popatrzył w moje oczy. Lustrowałam jego piękne, zielone tęczówki. Widziałam w nich tańczące iskierki. Iskierki które dawały nadzieję. Nadzieję której potrzebowałam codziennie – takiej na lepsze jutro.




Przepraszam za to że taki krótki. Mam nadzieję że wam się spodoba :)
Proszę o szczere opinie, i dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim.
Jesteście wielcy! :)
Całuję i życzę udanego weekendu.

greenapple xx

PS. Dodałam ankietę odnośnie pisania rozdziałów. To był pierwszy rozdział pisany z perspektywy Nathalie, czy chcecie takich więcej? Może chcecie tylko z perspektywy Harrego? Jest jeszcze opcja pisania na zmianę z perspektywy Harrego i Nat. Zapraszam do głosowania :)

7 komentarzy:

  1. No nie wierzę... Po prostu nie wierzę... To była dla Harry'ego szczęśliwa 7! :D A tak w ogóle siódmy rozdział i już pocałunek głównych bohaterów?! EKSTRA!!! Boże u mnie to same nudy...
    Dan- niech się lepiej weźmie za siebie! Co on odwala?! Jak on może bić swoją własną siostrę?! Mam nadzieję, że Harry się niedługo o tym dowie i pomoże Nathalii. Ona na to nie zasługuje...
    Do czasu aż dodasz kolejny rozdział cyba tu zwariuję z ciekawości!
    Pozdrawiam!
    Xx.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś tak tego nie planowałam, ale jak pisałam ten rozdział to palce same sunęły po klawiaturze i coś takiego wyszło :) Cieszę się że Ci się podoba, i u Ciebie wcale nie ma żadnej nudy. Wypraszam sobie!!! ;)
      Tymi waszymi komentarzami podwójnie mnie motywujecie, więc może niebawem ... kto wie ;)
      Całusy! xx.

      Usuń
  2. Mam ochotę skopiować cały komentarz Kate ;) To rzeczywiście była szczęśliwa siódemka :) Jak sobie pomyślę kiedy w moim opowiadaniu był pierwszy pocałunek, to zdaję sobie sprawę, że przy siódmym rozdziale chyba jeszcze nawet o tym nie myślałam :O
    Jeśli dobrze rozumiem, to Dan to ten tajemniczy chłopak... i dobrze ;) Tylko niech się trochę ogarnie...
    Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i więcej scen takich jak końcowa ;)
    Całusy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastrzegam sobie prawa autorskie! :D

      Usuń
    2. Jakoś tak wyszło z tym pocałunkiem, chyba emocje skumulowane w Harrym znalazły swoje ujście ;)
      Dziękuję za komentarz, postaram się jak najszybciej napisać i dodać kontynuację :)
      Całusy! xx.

      Usuń
  3. Proszę o informowanie o rozdziałach na http://tonks-onedirection-opowiadania.blogspot.com/ bardzo mi się spodobało Twoje opowiadanie.Z chęcią będę czytać dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że Ci się spodobało :)
      Oczywiście będę informować, nie łatwiej byłoby Ci dać do obserwowanych? wtedy pojawiały by ci sięa automatycznie na strone bloggera, pozdrawiam! ;)
      xx.

      Usuń